Szczerze liczę na to, że mój syn rozwiedzie się z żoną i zabierze dziecko. Próbuję zrobić wszystko, co w mojej mocy, ale na razie nic mi się nie udaje. Mieszkamy w Moskwie. Mój syn zawsze był mądrym chłopcem. Skończył studia, dostał dobrą pracę w banku. Właśnie tam poznał wieśniaczkę. Ona go omotała, durnia, i chce zostać w stolicy.

Od razu ostrzegłam, że takie dziewczyny są tylko do zabawy, a nie do prowadzenia wspólnego życia. Oznajmiłam, że nigdy nie zgodzę się na ich związek. Jednak po kilku miesiącach przyszedł do naszego domu z nią. Zapoznał nas i powiedział, że zostanę babcią.

Potem dodał: „Ania będzie tu ze mną mieszkać. Jest w ciąży i musi dobrze się odżywiać, przebywać w spokojnym otoczeniu”.

Nie chciałam, żeby ta dziewczyna z nami mieszkała. Ale mój syn błagał mnie, żeby została. Powiedział, że jest wspaniała i że ją kocha.

Dziewczyna starała się jak mogła, by zrobić na mnie wrażenie. Sprzątała, gotowała, robiła nawet poranną kawę. Próbowałam ją urazić, sprowokować. Jednak ona ciągle powtarzała:

Pani Mirosława, nie chcę z Panią się kłócić!

Kiedy urodziła, zmusiłam ją do zrobienia testu DNA. To naprawdę było dziecko mojego syna.

Ale od razu powiedziałam, że nie zamierzam im pomagać z dzieckiem. To ich dziecko - niech radzą sobie sami. Niech też nie liczą na pieniądze ode mnie. Wystarczy, że mieszkają w moim domu. Mój syn się obraził, nie odzywał się do mnie przez tydzień. Ale potem przyszedł do mnie prosić o wyrozumiałość i pieniądze na pieluchy. Tak to wygląda.

Powiedziałam do synowej, żeby nawet nie liczyła na zameldowanie w moim mieszkaniu. Poza tym, jeśli chce jak najlepiej dla swojego syna, to niech wynosi się i zostawi w spokoju mojego syna i wnuka. Poradzimy sobie, wychowamy dziecko.

Ona o wszystkim opowiedziała mężowi. Wieczorem spakowali się i wyprowadzili.

Zadzwoniłam do syna i powiedziałam mu, że może liczyć na moją pomoc dopiero po rozwodzie. Niech zabierze od niej dziecko i wraca. Rozłączył się.

No dobrze, poradzimy sobie.

Główne zdjęcie: youtube