Mam przyjaciółkę Wiolę. Ma 40 lat. Zawsze mówiła, że osoby starsze należy szanować. Zawsze krytykowała ludzi, którzy narzekali na swoich bliskich w starszym wieku. Nazywała takich ludzi okrutnymi.
- Co jest potrzebne starszym ludziom? Zrobić im owsiankę, podać, uśmiechnąć się - to wszystko!
Ale los ukarał ją za to, co mówiła.
Pewnego razu poprosiłam Wiolę, aby zaopiekowała się moim dziadkiem. Mój dziadek ma 89 lat. Musiałam zawieźć syna do sanatorium i nie miałam nikogo, kto mógłby się zaopiekować starszym człowiekiem. Poprosiłam więc Wiolę o pomoc. Zgodziła się.
Jedyne, co trzeba było robić, to karmić go i podawać mu lekarstwa. Wiola przeprowadziła się na kilka dni do mieszkania mojego dziadka. Nie miał nic przeciwko temu.
Pierwszego dnia Wiola postawiła przed dziadkiem talerz zupy, chleb, herbatę i słodką bułeczkę. Potem poszła do sklepu. Kiedy wróciła do mieszkania to zobaczyła, że dziadek zjadł cały garnek zupy. Oczywiście potem zaczął go boleć brzuch i miał problemy z jelitami. Wiola była wykończona, ponieważ ciągle pomagała dziadku z tym, by dojść do toalety. Od dłuższego czasu nie był w stanie kontrolować swojego apetytu i sytości.
Następnego ranka Wiola spóźniła się do pracy z powodu mojego dziadka. Tak się złożyło, że dziadek poszedł do toalety i siedział tam ponad godzinę. Potem odmówił zjedzenia owsianki i rzucił talerz o podłogę. Następnie zażądał, aby Wiola wyprowadziła się z jego mieszkania, ponieważ chce go otruć.
Wiola nie zaznała spokoju ani w dzień, ani w nocy. Przez te trzy dni bardzo się zmęczyła. Z trudem powstrzymywała się przed tym, by nie uderzyć dziadka i nie wydrzeć się na niego.
Kiedy wróciłam do domu, Wiola wybiegła z mieszkania, nawet się nie żegnając. Teraz nawet nie odbiera ode mnie telefonów. Pewnie się boi, że znowu poproszę ją o to, żeby przez kilka dni zaopiekowała się moim dziadkiem.
Nie należy się wymądrzać, jeśli nie doświadczyło się na własnej skórze, jak trudno jest opiekować się starą i chorą osobą...
Główne zdjęcie: youtube