Jestem pewna, że nagłówek może wywołać różne emocje, ale przeczytajcie do końca. Jest to jeden z przypadków, w których nie można wyciągać pochopnych wniosków. Prawdopodobnie potem się ze mną zgodzicie.

Przejdźmy od razu do sedna:

W każdym razie, mieszkamy z mężem razem od siedmiu lat. Przepraszam, mieszkaliśmy. Siedem lat bycia w związku małżeńskim. Jestem mu w pewnym sensie wdzięczna za to doświadczenie.

Ale jak to zwykle się zdarza, po kilku latach małżeństwa mężczyzna zaczyna zdradzać. W mojej sytuacji tak właśnie było. Jeśli chodzi o seks, to byłam otwarta na różne doznania i nigdy nie mówiłam, że boli mnie głowa. Po prostu mężczyzna taki już jest, chce „coś nowego”.

Na początku zaczęłam tylko podejrzewać - zostawał w pracy dłużej. Potem, kiedy wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, on był w tym czasie na urlopie, zaczęłam podejrzewać, że przyprowadza kogoś do naszego domu (dzieci były oczywiście w przedszkolu).

Postanowiłam zainstalować w mieszkaniu ukrytą kamerę (całe szczęście, że kosztuje bardzo tanio) i zaczęłam sprawdzać, co się tam dzieje za pomocą mojego telefonu. Oczywiście miałam rację i pewnego dnia przyprowadził swoją kochankę, więc kiedy to zobaczyłam, wróciłam do domu i przyłapałam ich na gorącym uczynku.

Wtedy postanowiłam się rozwieść. Trochę czasu zajęło spakowanie się i załatwienie wszystkich dokumentów. W tym czasie mój mąż próbował wszystko naprawić, przeprosić itp., ale zdał sobie sprawę, że to na próżno. Nie miało to już większego sensu, ponieważ przestałam cokolwiek do niego czuć. Jeśli wcześniej tylko przypuszczałam, że może mnie zdradzać i uspokajałam siebie tym, że to tylko moje domysły, to teraz widziałam na własne oczy. Nie chciałam mieszkać z mężczyzną, który sypiał z innymi. To było naprawdę obrzydliwe.

Dlatego zostawiłam mu dzieci i polecam to absolutnie wszystkim kobietom:

Aby przekonać mnie, żebym od niego nie odchodziła, próbował mnie zastraszyć i powiedział, że nie odda mi dzieci. Oczywiście nie spodziewał się, że zareaguję w ten sposób, ale zgodziłam się na to. Tak, jestem matką i zgodziłam się dobrowolnie zostawić dzieci mężowi.

Mieszkanie należało do męża, więc po prostu się wyprowadziłam. Dzieci zostały tam, gdzie mieszkały. Mąż więcej zarabiał w tamtym czasie, więc dzieci wszystko miały.

Dzięki temu zyskałam dużo wolnego czasu dla siebie. Zaczęłam wszystko od nowa, miałam swoje hobby, zaczęłam więcej spotykać się z przyjaciółmi, budować karierę.

Niemniej jednak bardzo kocham moje dzieci i nie zapomniałam o nich! Co weekend zabieram je do siebie. Ponadto w ciągu tygodnia, kiedy tylko chcę, mogę przyjechać i je zabrać.

Były mąż nie ma nic przeciwko, ponieważ jest zmęczony i bardzo się cieszy, nawet jeśli zabieram je w środku tygodnia, na przykład na kilka godzin do parku. Co więcej, zdaje sobie również sprawę, że to jego wina i stara się mnie dogodzić pod każdym względem. Nigdy wcześniej mi nie odmówił. Wręcz przeciwnie, zawsze się zgadza.

Teraz mogę robić w swoim życiu co tylko zechcę. Z gospodyni domowej, która ciągle sprzątała, prała, gotowała i opiekowała się dziećmi, zmieniłam się na osobę, która sama wybiera, co i kiedy chce robić, a moje ukochane dzieci nie są przy tym zaniedbywane. Czy to nie najlepsza opcja?

Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego niektóre kobiety uważają, że muszą same zajmować się dziećmi i dźwigać ten ciężar przez całe życie? Oczywiście ojciec dzieci musi być odpowiedzialną osobą, żeby nigdy nie przyszło mu do głowy „zabierz dzieci, jeśli tego nie zrobisz, to oddam je do sierocińca”. Wtedy oczywiście tak. Ale mój były jest porządnym człowiekiem i kochającym ojcem, więc jestem pewna, że zrobi dla nich wszystko.

Główne zdjęcie: youtube