Czy życie osobiste jest ważniejsze w takim wieku?

- Mamo, możemy u ciebie pomieszkać z dziećmi? - Lena siedziała na kanapie i błagała. Minę miała kwaśną, jakby połknęła całą cytrynę.

- A czemu mielibyście u mnie mieszkać? - Alicja nawet nie spojrzała na córkę. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, posmarowała twarz kremem i delikatnie pogładziła podbródek. - Masz męża i własne mieszkanie, a dzieci sama sobie wymyśliłaś, trzeba było najpierw myśleć, a potem robić!

-Jestem zmęczona, jest mi ciężko, chcę się przespać i odpocząć. Przecież i tak jesteś na emeryturze! - jęknęła Lena.

-A ty wciąż na macierzyńskim! - Matka oderwała wzrok od lustra i spojrzała surowo na córkę. - Dlaczego uważasz, że skoro i tak jestem na emeryturze, to muszę pilnować twoich dzieci?

- Przecież chodzi o twoje wnuki! - odparła Lena.

- To przede wszystkim twoje dzieci! No twoje i Darka. - Alicja zaczynała mieć dość tej rozmowy. - Idź już do domu! Twój mąż niedługo wróci do domu, a pewnie nic nie zrobiłaś.

- Ja go prawie nie widuję! - Lena była wściekła. - Przychodzi do domu z dwóch prac i idzie spać! Wszystko jest na mojej głowie - dzieci, obiady, dom. Poradziłby sobie przez tydzień beze mnie, a ja bym u ciebie odpoczęła przez tydzień, spałabym do południa, nie robiłabym obiadów, a ty posiedziałabyś z wnukami.

- Wezwać ci taksówkę, córeczko? - zapytała obojętnie Alicja. - Dzieci są nakarmione, trzeba je tylko położyć spać i ugotować jakiś normalny obiad dla męża.

- Dobrze, sama ją wezwę! - Lena zamówiła taksówkę i zaczęła ogarniać dzieci. - Babcia od siedmiu boleści! Wszystkie babcie chętnie niańczą wnuki, a ta myśli o swoim życiu osobistym w szóstej dekadzie życia! Nie wstyd ci? Nierządnica!

- Jak ty mówisz do swojej matki? - Alicja krzyknęła tak, że roczna Marta zadrżała i rozpłakała się, a trzyletni Staś mimowolnie się cofnął. Uspokoiła maluchy i kontynuowała szeptem. - Jak możesz tak mówić? Wychowywałam ciebie i Władka sama, twój tatuś zrobił sobie inne dzieci. Ale Władek jakoś sam układa sobie życie i nie wiesza na mnie swoich dzieci! I ja też nie męczyłam swoich rodziców, mimo, że mieszkali obok.

Lena była bliska wybuchu, nabrała powietrza, żeby się sprzeciwić, ale wtedy zadzwonił taksówkarz i powiedział, że już podjeżdża. „Pewnie, lataj za swoimi facetami, skoro nie kochasz wnuków” - powiedziała na odchodne i wyszła z dziećmi.

Alicja wróciła do swojego lustra. Nadszedł czas, aby zmyć warstwę kremu i nałożyć makijaż, wkrótce miała iść do restauracji. Wiedziała co robi - przez 21 lat pracowała w salonie kosmetycznym. Owszem, miała w życiu ciężko: w 91 roku urodził się Władek, a w 97 Lena. Kiedy jej córka nie miała jeszcze roku, dowiedziała się, że jej mąż będzie mieć dziecko z inną dziewczyną. Nie było nawet kłótni - jej mąż tchórzliwie spakował swoje rzeczy, gdy Ali nie było w domu, i pobiegł do swojej kochanki. Potem od niej do innej, potem do trzeciej i każdej zrobił dziecko. Oczekiwanie, że będzie płacił alimenty było bez sensu. Wstyd było chodzić do rodziców po pieniądze, początkowo byli przeciwni małżeństwu z Leszkiem, ale przynajmniej miała gdzie mieszkać.

Syn poszedł do pierwszej klasy, a Lenka do przedszkola dopiero w wieku trzech lat. Pomagała jej przyjaciółka: przynosiła kosmetyki znanej marki, a Ala łapała Lenę pod pachę i biegła do znajomych i klientów, by w pierwszej połowie dnia sprzedawać produkty, a w drugiej odbierać syna ze szkoły. Kiedy rodzice dowiedzieli się, że Ala jest rozwódką, zbesztali ją za milczenie, ale potem zaczęli pomagać z pieniędzmi, choć Ala próbowała odmówić - chciała wszystko sama!

Kiedy wysłała Lenkę do przedszkola, dostała pracę w salonie piękności jako sprzątaczka. Szybko podbiła serce dyrektorki swoją wiedzą o kosmetykach i markach, a ta poradziła jej, żeby się uczyła, aby mogła znaleźć inną pracę. Wzięła udział w kursach makijażu i manicure, poprawiła swoje umiejętności, a stała się prawą ręką kierowniczki salonu! Jej syn jest już dorosły, ma rodzinę, uroczą synową, dwójkę dzieci, jedyne zmartwienie to mieszkanie na kredyt. Władek nie powiedział ani słowa, kiedy rodzice Ali zmarli, a do ich mieszkania po ślubie przeprowadziła się Lena. Żadnego podziału spadku, powiedział tylko: „Niech mała sobie żyje, tylko niech nie przepisuje na męża, bo nigdy nie wiadomo”.

W wieku 57 lat Alicja doznała mikroudaru, wyzdrowiała i postanowiła - koniec z obciążeniami w pracy. W razie potrzeby znajdzie klientów w domu. Poparła ją nawet kierowniczka! Ma 61 lat, jest na emeryturze i spotyka się ze swoim starszym kolegą Antonim - rozwiedzionym mężczyzną, który również ma dorosłe dzieci. Ma on własne mieszkanie, ale nie podjęli jeszcze decyzji: czy powinni zamieszkać razem? Najważniejsze, że między nimi iskrzy i są szczęśliwi. Przez całe życie miała tylko przelotne i nieszczęśliwe związki, ale teraz ma prawo do wolności i prywatności.

No gdyby nie córka! Wyszła za mąż w wieku 19 lat i od razu wzięli się za dzieci. I to był jej pomysł, aby mieć dzieci tak szybko, jak to możliwe, nawet jej zięć zaproponował, żeby poczekali. Ale ta kapryśna dziewczyna nalegała! No i się zaczęło: "Mamo, jestem zmęczona, chcę odpocząć, jesteś emerytką, niańcz dziecko!". Czy ona myślała, że macierzyństwo to łatwa praca? Zięć ma dwa etaty i ciężko pracuje na dzieci, wychodzi o 7 rano i przyjeżdża o 21, a Lenę to wkurza! Ona chce spać do południa! Co za egoistka!

Kiedy Alicja siedziała z Antonim w restauracji, zadzwoniła Lena. Nie chciała odbierać telefonu, ale było już wpół do jedenastej wieczorem, może coś się stało! Musiała odebrać!

- Mamo, siedziałam tu i myślałam! Dlaczego jesteś taka samolubna? Czy twoje życie osobiste w twoim wieku jest ważniejsze niż twoje wnuki?! Nie mogę się uspokoić! Nawet nie zaproponowałaś mi noclegu, po prostu mnie wyrzuciłaś! Co ty wyprawiasz, sprowadzasz swojego faceta do domu? - Lena dyszała z oburzenia.

- Ugotowałaś w końcu ten obiad dla męża? Co zrobiłaś? - Alicja zapytała spokojnie. - Mrożonki?

- Jakie to ma znaczenie? - Lena nadęła się. - Nawet jeśli mrożonkę, jakie to ma znaczenie?

- To, że pracuje na ciebie i dzieci, a ty nawet nie ugotujesz mu porządnego posiłku? - odpowiedziała jej matka.

- Kogo ci bardziej szkoda, mnie i dzieci czy twojego zięcia? - Lena zapytała sarkastycznym głosem.

- Zięcia i dzieci! - odpowiedziała Alicja. - To moja wina, kiedy byłam zajęta pracą, nie zauważyłam, jak że wychowałam leniwą egoistkę, a dzieci i zięć są na ciebie skazani! Nie waż się dzwonić do mnie bez powodu i zapomnij o pomyśle, że zostaniesz w moim domu, bo rzekomo potrzebujesz przerwy!

Na tym rozmowa się zakończyła. Antoni wysłuchał wszystkiego i zażenowany zapytał:

- To oczywiście nie moja sprawa, ale nie żal ci córki tak obrażać?

-Ech, Antoni, kto tu kogo obraża? - odpowiedziała Alicja. - Skąd się wziął ten stereotyp: babcia musi zrezygnować z życia osobistego i zająć się wnukami! Nie, nie powinna! A jeśli to moja porażka w wychowaniu córki, to przynajmniej teraz postaram się to naprawić! Nie, Antoni, nie jest mi jej żal! W ogóle mi jej nie żal!

Główne zdjęcie: youtube