- Czego ode mnie chcesz? Czy obiecałem, że się z Tobą ożenię? Nie potrzebuję ani Ciebie, ani tego dziecka! Nawet nie wiem czyje to dziecko, pewnie mnie zdradziłaś, - powiedział Marcin do Agaty.

Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Jak to możliwe, że mężczyzna, którego kochała, zmienił się w potwora? Kiedy to się stało? Wyznawał jej miłość i tak dobrze ją traktował, a teraz to był zupełnie obcy człowiek...

Płakała przez kilka tygodni, a potem doszła do siebie. Agata miała już 35 lat, więc zdecydowała się urodzić dziecko bez względu na zaistniałe okoliczności. Nie będzie już miała szansy na znalezienie kobiecego szczęścia, więc przynajmniej doświadczy radość macierzyństwa.

Urodziła zdrową i spokojną dziewczynkę. Nie sprawiała matce żadnych kłopotów, jakby dziękując jej za uratowanie życia. Agata dobrze opiekowała się córką, ale nie przepadała za nią. Nie przytulała jej, nie bawiła się z nią, jedynie karmiła i ubierała. Najwyraźniej nie miała instynktu macierzyńskiego.

Kiedy jej córka skończyła siedem lat, w życiu Agaty pojawił się mężczyzna. Wszyscy mieszkańcy wioski potępiali ją za to, że przyprowadziła go do domu. Mężczyzna to nie miejscowy, więc wszyscy zaczęli plotkować. Jednak Agata nikogo nie słuchała, ponieważ wiedziała, że to jej ostatnia szansa na bycie szczęśliwą.

Wkrótce jednak opinia sąsiadów o tym mężczyźnie uległa zmianie. Milczący Andrzej okazał się być dobrym fachowcem. Naprawił dach, zbudował płot i dokonał napraw w domu. Pomagał też sąsiadom - niektórym za pieniądze, innym za jedzenie. Ogólnie rzecz biorąc, od razu było oczywiste, że pojawił człowiek o złotych rękach.

Poza tym Andrzej był miły dla Julii. Zbudował nawet huśtawkę dla swojej pasierbicy, o której marzyły wszystkie dzieci w wiosce. Agata stała się milsza. Mogła przytulić córkę i dać jej buziaka. Życie zmieniło się na lepsze.

Andrzej nie miał problemu z tym, by pomagać po domu. Z powodu tego, że Agata wychodziła wcześnie do pracy, przygotowywał śniadanie dla Julii, do tego robił obiad. Jakie dobre piekł ciasta! Nauczył też Julię gotować, piec ciasta. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że w tym milczącym człowieku było tyle talentów.

Wujek Andrzej zastąpił Julii ojca. Zabierał ją ze szkoły i pomagał odrabiać lekcje. Zabierał ją na wędkowanie i uczył cierpliwości. Na urodziny ojczym podarował Julii prawdziwy rower. Była bardzo szczęśliwa! Pod choinką, na Boże Narodzenie, Julia znalazła łyżwy. Nauczył ją jeździć na łyżwach, a nawet zrobił lodowisko dla swojej pasierbicy na podwórku.

- Tato, dziękuję ci za wszystko! - wyszeptała pewnego dnia Julia przez łzy.

Andrzej również się rozpłakał. Agata po raz pierwszy zobaczyła mężczyznę, który płacze. Dorosły i pozornie ponury mężczyzna płakał jak dziecko.

Lata mijały. Julia dorosła i wyjechała na studia do miasta. Bez względu na to, ile trudności napotkała po drodze, wujek Andrzej zawsze ją wspierał. Nigdy nie była w takim stopniu wspierana przez matkę, jak przez niego.

Pomagał jej się uczyć do egzaminów. Co weekend przywoził jej świeże produkty. Prowadził ją do ołtarza. Po raz pierwszy trzymał wnuka na oddziale położniczym. Rozpieszczał go i zaprowadzał do przedszkola. A potem odszedł... Na zawsze. Kiedy Julia rzucała garść ziemi na jego grób, powiedziała:

- Żegnaj, tato. Byłeś najlepszym ojcem na świecie. Zawsze będę o tobie pamiętać!

Na zawsze pozostał w jej sercu. Nie jako wujek Andrzej, nie jako ojczym, ale jako ojciec! Przecież ojciec to czasem nie ten, który cię spłodził. Zgadzasz się z tym?

Główne zdjęcie: youtube