- Posłuchaj mnie, synu... - wyszeptała matka.

Z trudem przychodziło jej każde słowo. Choroba powoli wysysała z niej życie. Leżała w łóżku, wychudzona. Michałowi wydawało się, że to nie jego matka. Ona zawsze była wysoka, silna, uśmiechnięta. Ale teraz...

- Synu, proszę, nie zostawiaj Lidii... Trzeba się nią zaopiekować. Cóż zrobisz, ona nie jest taka jak inni... Ale jest nasza... Obiecaj mi... - matka chwyciła Michała mocno za rękę (skąd ona ma tyle siły?!).

Syn skrzywił się na jej słowa. Mimowolnie spojrzał na swoją starszą siostrę, która zawsze zachowywała się dziwnie. Siedziała w kącie, bawiła się lalką, mimo że miała już czterdzieści lat. Uśmiechała się, jakby zbliżało się jakieś święto, a nie żałoba po matce, która odchodziła...

Michał miał pieniądze, firmę, mercedesa, ogromny dom...

Ale w tym domu nie było miejsca dla Lidii. Bały się jej dzieci, unikała jej także jego żona, która nazywała ją „wariatką”. Chociaż jego siostra była cicha, skromna, nikogo nie zaczepiała.

- No... wiesz... ja mam rodzinę... a Lidia... cóż... - zaczął coś mamrotać, uwalniając rękę z uścisku matki.

- Synu, dom twojego ojca będzie należał do ciebie... Ona będzie miała trzypokojowe mieszkanie, już wszystko załatwiłam.

- Skąd wzięłaś pieniądze?! - Michał i jego żona byli zaskoczeni tą wiadomością. Spojrzeli na siebie i nawet się rozchmurzyli.

- Opiekowałam się starszą nauczycielką... Przynosiłam jej jedzenie, lekarstwa... Było mi jej żal, była miłą osobą. Nie sądziłam, że przekaże mi swoje mieszkanie. Więc przepisałam to mieszkanie na Lidusię, żeby miała swój własny kąt. A ty się nią opiekuj... proszę... potem twoje dzieci albo wnuki dostaną to mieszkanie... Kto wie, jak długo będzie żyła...

Pożegnali się z matką.

Lidia prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy, że została sierotą na tym świecie. Brat natychmiast zabrał ją do siebie i zaczął robić remont w trzypokojowym mieszkaniu.

- Po co Lidce takie mieszkanie? Zostanie na razie z nami. Znajdziemy lokatorów do tamtego mieszkania - z radością podzielił się swoimi planami z żoną.

Kinga na początku nie miała nic przeciwko temu, że siostra jej męża będzie z nimi mieszkać. Nie sprawiała żadnych kłopotów. Spędzała całe dnie bawiąc się lalkami lub przeglądając swoje rzeczy w szafie i zawsze była uśmiechnięta. Gdy na nią się patrzyło, ciarki przechodziły po plecach. Cóż, dzisiaj jest spokojna, ale co jeśli jutro coś się zmieni?

„Wytrzymaj jeszcze trochę” - prosił Michał. Kiedy minęło sześć miesięcy od odejścia jego matki, przepisał na siebie zarówno mieszkanie po ojcu, jak i trzypokojowe mieszkanie swojej siostry - pomógł mu w tym znajomy notariusz. Poprosił Lidię, by podpisała pewne dokumenty.

Od tego czasu życie chorej siostry zmieniło się w piekło.

Kiedy Michał był w pracy, jego żona znęcała się nad Lidią. Obrzucała ją wyzwiskami, zamykała w pokoju na cały dzień, nie wypuszczając na dwór nawet latem, dawała jej karmę dla kotów, krzyczała na nią, doprowadzając biedną kobietę do łez. Kiedy pewnego razu spoliczkowała Lidię, ona tak się przestraszyła, że nie mogła się powstrzymać... i zsikała się...

- Nie dość, że jesteś wariatką, to jeszcze masz nietrzymanie moczu?! Wynoś się z mojego domu, nie chcę cię widzieć!

Kinga krzyczała na nią. Wrzuciła rzeczy Lidii do worka i cisnęła nim za bramę.

***

- Gdzie jest Lidka? Nie widziałem jej dziś, - zapytał Michał kładąc się do łóżka.

- Poszła sobie! - Kinga odpowiedziała z niezadowoleniem. I zaczęła opowiadać, jak jego siostra zsikała się na środku pokoju i zamknęła się w pokoju. - Ledwo otworzyłam drzwi, trochę ją pouczałam. Natomiast ona chwyciła swoją torbę i uciekła. Przecież nie będę jej gonić. Księżniczka się obraziła... - Kinga prychnęła pogardliwie.

Michał bardzo się zdziwił. Milczał przez chwilę, zastanawiając się nad czymś, a potem powiedział:

- Cóż, skoro postanowiła odejść... - i zaczął oglądać telewizję. - Tak przy okazji, znalazłem lokatorów do trzypokojowego mieszkania.

To była ciężka noc. Nie zmrużył oka aż do samego rana.

Ciągle myślał o Lidii. Gdzie ona jest? Czy wszystko dobrze? Przecież zachowywała się jak trzyletnie dziecko, zupełnie nieprzystosowane do życia. Dopiero nad ranem udało mu się zasnąć. Przyśniła mu się mama...

„Prosiłam cię, synu...” - leżąc w drewnianej skrzyni, potrząsnęła palcem.

Śniło mu się to samo co tydzień. Ten sen go męczył, wysysał z niego wszystkie soki... Michał nie mógł już dłużej tego wytrzymać. Dwa miesiące po tym, jak Lidka zniknęła, zadzwonił do przyjaciółki matki, swojej matki chrzestnej: może ona coś wie o jego siostrze?

- Co, Michasiu, masz wyrzuty sumienia? - powiedziała Barbara na powitanie. - Dobrze, że poszłam tego dnia do twojej mamy, znalazłam tam Lidkę. Wyglądała na nieszczęśliwą i przerażoną. Wciąż nie mogę zrozumieć, jak to nieszczęsne dziecko trafiło w to miejsce! Mieszka u mnie. Zaopiekuję się nią, nie potrzebuję jej mieszkania. Niech dręczy cię poczucie winy. Módl się, żebyś do końca życia zachował zdrowy rozsądek!

- Och, ciociu, wystarczy już...! - powiedział Michał i rozłączył się. Odetchnął z ulgą: jego siostra się znalazła i miewa się dobrze, więc spokojnie może żyć dalej.

Lidia odeszła w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Miała tę samą chorobę, która dopadła jej matkę. Jej brat nie przyszedł na pogrzeb - miał wiele spraw do załatwienia w swojej firmie…

Od tego czasu minęło dziesięć lat. Michał jest przykuty do łóżka. Boli go całe ciało, ale najbardziej dusza. Jego żona nie przychodzi do jego pokoju, od dłuższego czasu mieszka z nowym partnerem za ścianą. Michał nie widuje też swoich dorosłych dzieci. Jeśli go odwiedzają, to od razu się krzywią: „Znowu śmierdzisz...”. Michał, podobnie jak jego krewni, powoli umierał...

Pewnego dnia przyszła do niego żona i podała mu jakieś dokumenty: „Podpisz to, musimy załatwić wszystkie formalności z biznesem...”. Podpisał. Potem przyjrzał się bliżej - to była darowizna domu. Już za późno, już podpisał. Za drugim razem przekazał jej firmę. Wtedy przypomniał sobie matkę i Lidię. Łzy spłynęły mu po policzkach.

„Przepraszam... przepraszam...” - wyszeptał do siebie.

Główne zdjęcie: youtube