To prawda co mówią, im dłużej para się spotyka, tym gorzej układa się w ich małżeństwie....
Mariola i Gracjan byli razem od siedmiu lat, kiedy w końcu zdecydowali się pobrać. Przez te wszystkie lata nie mieszkali razem ani jednego dnia: byli zadowoleni z tego, że każdy ma swoją przestrzeń osobistą. Do ślubu zmusiło ich to, że Mariola zaszła w ciążę.
Na początku wspólne życie było interesujące i fascynujące dla obojga. Najpierw remont małego mieszkania - babcia Marioli przeprowadziła się do swoich dzieci, zostawiając wnuczce mieszkanie. Potem zakup mebli i innych artykułów gospodarstwa domowego... Ale kiedy wszystko zostało zrobione, spędzanie czasu w czterech ścianach stało się niewygodne dla młodych ludzi.
Gracjan zaczął chodzić na piwo z przyjaciółmi, a Mariola nie miała nic przeciwko temu, gdyż ona w tym czasie spędzała czas ze swoimi przyjaciółkami. Przyzwyczaili się do tego, więc małżonkowie, podobnie jak w ciągu ostatnich siedmiu lat, spotykali się w domu tylko późno w nocy i, jak się wydaje, nie zanudzali się nawzajem.
Zbliżał się termin porodu, lecz Gracjan z każdym dniem stawał się coraz smutniejszy. Mariola nie zwracała na to uwagi: może coś się stało w pracy, więc jeśli będzie chciał, to sam jej powie, dopóki nie zadzwoniła do niej jakaś kobieta i nie poinformowała, że Gracjan chce zostawić rodzinę i zamieszkać z nią. Rzeczywiście, mężczyzna spakował swoje rzeczy i wyprowadził się, gdy Mariola była u lekarza.
Najbardziej oburzające było to, że mąż nawet nie zadał sobie trudu, aby wszystko wytłumaczyć swojej ciężarnej żonie - po prostu stchórzył. Nie pojawił się nawet na rozwodzie... Mariola dołożyła wszelkich starań, aby w akcie urodzenia dziecka w rubryce „imię ojca” były wpisane fikcyjne dane ojca dziecka. Dzięki znajomym dziewczynie udało się wszystko szybko załatwić.
Mariola urodziła uroczego syna. Jarosław urodził się dużym i zdrowym chłopcem z uroczymi dołeczkami w policzkach. Patrząc na syna, Mariola uspokajała się i zapominała o tym, co wyrządziła jej niegdyś ukochana i bliska osoba. Rodzice pomogli córce wychować syna. Mariola nie chciała nawet myśleć o związkach z mężczyznami, gdyż wydawało się, że rana w jej duszy pozostanie na zawsze.
Jarosław miał już trzy lata, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Mariola czekała na matkę, która miała opiekować się wnukiem, więc nawet nie spojrzała przez wizjer i otworzyła drzwi. Na progu stał Gracjan. Trzymał ogromny bukiet różowych róż, które Mariola uwielbiała, oraz wielki samochód wyścigowy - pierwszy prezent dla syna od trzech lat.
Mariola spojrzała na byłego męża w milczeniu, a on powiedział:
- Marioluś, wybacz... zrobię wszystko co tylko zechcesz...
- Naprawdę myślisz, że wszystko wybaczę? Minęło sporo czasu...
Jarek wybiegł do przedpokoju. Zanim chłopak zdążył zainteresować się nowym samochodem, Mariola zamknęła drzwi mówiąc do byłego męża:
- Nie. Nigdy więcej nie przychodź. Przez tyle lat nie byliśmy ci potrzebni, więc przyzwyczailiśmy się do tego, że ty również nie jesteś nam potrzebny...
Mariola przestała się martwić. Minęło już tyle lat, więc została jedynie litość - Gracjan nie miał tyle szczęścia, by wychować własnego syna.
Główne zdjęcie: youtube