Damian od razu zauważył tę dziewczynę z jej niezwykłymi zielonymi oczami. Jak mógł nie zwrócić na nią uwagi, skoro ciągle się kręciła i przeszkadzała słuchać wykładu. Jednak Damian nie od razu dostrzegł, że Kaja ma zielone oczy. Siedziała tuż przed nim, więc patrzył na jej krótką fryzurę.
To, że dziewczyna ani przez chwilę nie mogła usiedzieć na miejscu, zirytowało chłopaka, był gotów powiedzieć jej wszystko, co myśli, ale wtedy ona nagle się odwróciła, a Damian po prostu nie mógł odwrócić wzroku od tych pięknych zielonych oczu. Potem zapytał, czy może odprowadzić ją do domu. Kaja mieszkała na drugim końcu miasta. Było bardzo zimno, ale rozmawiali i śmiali się przez całą drogę. W domu Damian musiał wypić pięć kubków gorącej herbaty, żeby się rozgrzać.
Damian zdał sobie sprawę, że Kaja jest jego drugą połówką. Dziewczyną, z którą chciał spędzić całe życie. Wzięli ślub. Czasami Damian budził się w środku nocy i podziwiał piękną twarz żony, nie mógł uwierzyć, że ta dziewczyna zgodziła się zostać jego żoną.
Rok później urodził się Mikołaj. Dobrze im się układało. Rodzice Kai mieszkali w innym mieście, więc teściowa bardziej pomagała przy dziecku. Kiedy chłopiec dorósł, Kaja zaczęła radzić sobie sama. Pewnego dnia matka Damiana przyjechała w gości i chciała zabrać wnuka do parku. „Dzień dobry, proszę wejść, zaraz ubiorę Mikołaja. Chodź tu, skarbie” - zawołała Kaja. Kilka minut później w pokoju rozległ się krzyk. Pani Bogusława zobaczyła Kaję, która leżała nieprzytomna na podłodze.
„To przez pracę i przemęczenie” - skarciła syna matka. Okazało się jednak, że wcale nie chodziło o przemęczenie. U Kai zdiagnozowano guza mózgu. Potem była skomplikowana i kosztowna operacja w Niemczech.
Gdy Kaja poczuła się lepiej, to razem z Damianem spacerowali na świeżym powietrzu, była wiosna i pachniało bzem. Jednak potem dziewczyna znowu poczuła się źle. Kaja wróciła do szpitala.
„Proszę zabrać ją do domu, najlepiej, żeby w takim momencie przebywała wśród bliskich osób. Nie potrafiłam” - młoda lekarka nie zdołała dokończyć zdania i natychmiast opuściła gabinet. Damian zdał sobie sprawę, że pozwalają Kai wrócić do domu, by spędziła czas z rodziną przed śmiercią.
Na cmentarzu Damian długo wpatrywał się w trumnę, w nagrobek. Nie mógł uwierzyć, że jej już nie ma.
„Synu, wstawaj, masz Mikołaja, musisz żyć, musisz żyć dalej, przecież masz syna. Ja również cierpiałam po śmierci twojego ojca, ale z czasem jest lepiej. Rodzice Kai zgodzili się zaopiekować wnukiem. Zajmij się swoim życiem, jesteś jeszcze młody” - matka pogłaskała syna.
Damian nagle oprzytomniał. Podniósł się. „Dlaczego chcą go zabrać? To mój syn. Mój i Kai! Nie oddam go nikomu!”.
Kiedy Damian przyjechał do domu rodziców Kai, Mikołaj bawił się samochodzikami. „Tato, tato! Przyjechałeś po mnie!” - krzyknął chłopiec i rzucił się do ojca.
Zaczęli mieszkać razem. Minęły cztery lata. W rocznicę śmierci ojciec i syn siedzieli w kawiarni. „Ona jest piękna” - powiedział Mikołaj, patrząc na ojca. Prawie nie pamiętał swojej matki, ale był pewien, że była najpiękniejsza, szczególnie, że ojciec bardzo ją kochał.
„Ona jest najpiękniejsza!”, Damian pogłaskał chłopca po głowie. „Macie takie same oczy”, dodał. „Czy mama jest szczęśliwa?” - zapytał chłopiec. „Tak, synu”, odpowiedział ojciec.
Damian zapłacił i już miał kierować się do wyjścia, gdy nieznajoma kobieta wpadła na Mikołaja. „Przepraszam, mały, wszystko w porządku?” - zapytała dziewczyna. „Wszystko dobrze” - odpowiedział Damian.
„Chcę zaprosić was na deser. Chciałabym jeszcze raz przeprosić. Miło mi was poznać” - dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze raz. Trudno było oprzeć się tak szczeremu uśmiechowi. Zamówili lody. Sylwia śmiała się, opowiadała zabawne historie ze swojego życia. Spędzili razem wspaniały dzień. Sylwia zostawiła swój numer telefonu. Damian chciał zadzwonić do niej, ale nie odważył się. Sylwia sama do niego zadzwoniła. Zaczęli się spotykać. Było oczywiste, że dobrze im razem. Poza tym, Mikołaj też polubił nową znajomą ojca.
„Mamo, zostań dziś z Mikołajem” - poprosił Damian. Matka zgodziła się. Syn niezbyt często prosił ją o to. Zdawała sobie sprawę, że ma ważne sprawy do załatwienia.
Damian kupił pierścionek z brylantem. Postanowił się oświadczyć.
„Sylwia, wyjdź za mnie”, powiedział do kobiety. „Nie chcę cię oszukiwać. Lubię cię, ale jest jedno „ale”, - powiedziała dziewczyna.
„W takim razie słucham Cię” - odpowiedział Damian. „Chcę wyjść za ciebie, ale chcę mieć własne dzieci. Mikołaj będzie mi przeszkadzał. Oddaj go mamie. Jesteś młodym mężczyzną, powinieneś układać sobie życie, a nie być niańką” - dodała dziewczyna.
Damian nie wiedział co ma jej powiedzieć. Był zdenerwowany. „Czy on jest kotem albo psem? Jak to oddaj?” - w końcu powiedział. „W takim razie nic z tego nie wyjdzie. Zamówię taksówkę” - powiedziała spokojnie Sylwia.
Damian wrócił do domu, Mikołaj ponownie pobiegł do ojca, gdy go zobaczył. „Chodźmy do kawiarni” - powiedział Damian. „Mamo, chodź razem z nami”.
„Czemu nie” - odpowiedziała kobieta bez zbędnych pytań. Wszyscy mieli wrażenie, że teraz już na pewno wszystko będzie dobrze.
Jak myślicie, czy szczęście dorosłego jest warte tego, by porzucić własne dziecko?
Główne zdjęcie: youtube