Moja córka znowu ma problemy i prosi mnie, żebym pozwoliła jej i jej rodzinie przeprowadzić się do mnie. Przyjmę ją i moją wnuczkę, nie zostawię ich bez dachu nad głową, ale nie chcę widzieć zięcia w swoim domu. Mam dość, już kiedyś razem mieszkaliśmy. On nie potrafi się zachować i mało zarabia, niech sobie mieszka gdzie indziej.
Kamila wyszła za mąż, gdy miała dwadzieścia lat. Prosiłam ją, żeby jeszcze poczekała. Wtedy jeszcze studiowała, ale się zakochała, więc nikogo nie chciała słuchać. Mówiła: poradzimy sobie ze wszystkim. Jej ukochany mieszkał w akademiku razem z matką, ojczymem i młodszą siostrą. Moja córka miała zamieszkać razem z nimi.
Nie mogłam zrozumieć, jak oni wszyscy się tam mieszczą, chyba że przebywają w tym pokoju na zmianę. Miałaby zamieszkać z nimi jeszcze jedna osoba? Zaproponowałam im, żeby zamieszkali ze mną, dopóki moja córka nie skończy studiów. Zięć zarabiał niezbyt dużo.
Ale dumny zięć powiedział, że nie chce mieszkać razem z teściową. Obiecał, że będą mieszkać razem z jego bliskimi tylko kilka miesięcy, a potem wynajmą sobie mieszkanie.
- Mogłabyś póki co mieszkać razem ze mną, podczas gdy on zarabiałby na mieszkanie – próbowałam przekonać córkę.
- Co ze mnie byłaby za żona, gdybym zgodziła się być z mężem tylko wtedy, gdy wszystko jest dobrze? Prawdziwa rodzina nie wygląda w ten sposób - upierała się moja córka, a ja zrezygnowałam z dalszego przekonywania jej. Była uparta od dzieciństwa, ale tu jeszcze chodziło o „wielką miłość”.
Mieszkali wszyscy razem przez około sześć miesięcy. Jak się później okazało, ojczym sobie popijał. Jego matka niby nie piła, ale mimo to w ogóle nie potrafiła spokojnie rozmawiać, ciągle krzyczała. Nie mogę zrozumieć, jak moja córka mogła wytrzymać z rodziną swojego męża.
Po sześciu miesiącach zięciowi udało się zarobić pieniędzy, by móc wynająć osobne mieszkanie. Kupno mieszkania nie wchodziło w rachubę. Zięć pracuje jako sprzedawca sprzętu AGD, więc zarabia niezbyt dużo. Kupowałam dla córki ubrania, ponieważ jeszcze studiowała. Kamila chciała przenieść się na studia zaoczne, żeby pomóc mężowi, ale ja byłam temu przeciwna. Zainwestowaliśmy już tyle pieniędzy, że głupio było rezygnować będąc na ostatnim roku studiów.
- Tylko z dziećmi się nie śpieszcie - błagałam córkę. - Zięć z trudem utrzymuje rodzinę, więc jeśli będzie dziecko, to nie poradzicie sobie sami.
- Nie przesadzaj, mnóstwo ludzi mieszka w jeszcze gorszych warunkach, a jakoś sobie radzą - powiedziała moja córka.
- Zgadza się, ale nie chcę, żebyś mieszkała w takich warunkach - ciągle mówiłam do córki, ale ona przewracała oczami i zmieniała temat.
Szybko znalazła pracę. Zarabiała niezbyt dużo, ale bez doświadczenia zaraz po studiach głupio było oczekiwać czegoś innego. Starałam się jej pomagać. Dawałam pieniądze, artykuły spożywcze, kupowałam ubrania. Kamila próbowała szukać lepszej pracy.
Po trzech latach od ukończenia studiów moja córka już całkiem dobrze zarabiała. Pracowała w tamtej firmie nieco ponad rok. Wkręciła się w pracę, przeniosła się później do innego działu, dostała nawet awans. Zaczęła zarabiać więcej.
Zięć ciągle pracował w tym samym miejscu, w sklepie z urządzeniami AGD. Cały zespół zmienił się chyba ze trzy razy, ludzie szukali lepszej pracy i większych zarobków, a zięć nadal tam pracował.
- Gdzie miałbym pójść? Wszędzie teraz mało płacą. Kamila miała po prostu szczęście, a w ogóle to kobietom jest łatwiej znaleźć pracę, wymagania wobec nich są niższe - narzekał.
Bardzo mi się nie podobał, ale moja córka go uwielbiała. Kiedy zięć został zwolniony, córka nie powiedziała mi o tym, ukrywała to do ostatniej chwili, ale potem wszystko wyszło na jaw. Jej mąż nie spieszył się ze znalezieniem nowej pracy.
- Gdzie miałbym pójść? Mam pracować fizycznie? Zniszczę sobie zdrowie za małe pieniądze! Nie, będę szukał czegoś lepszego - powiedział zięć, gdy mu zasugerowałam, by chociaż gdziekolwiek się zatrudnił.
Córka go nie popędzała, a ja powstrzymywałam się, by nie naciskać na jej wspaniałego męża. Przecież przechodzi trudny okres.
To właśnie podczas tego trudnego okresu, który trwał sześć miesięcy, moja córka zaszła w ciążę. Dowiedziałam się o wszystkim jako ostatnia, kiedy brzuch był już widoczny. Zapytałam: „Co zamierzacie teraz robić, przecież ledwo radzicie sobie sami?”.
- Mąż powiedział, że aborcja to grzech. Jakoś sobie poradzimy, nie martw się, znalazł już pracę.
Dziwnie jest słyszeć o grzechu od człowieka, który łamie większość przykazań. Wierzący człowiek! Ale już było za późno. Córka poszła na urlop macierzyński, a potem okazało się, że nowa praca zięcia nie wystarcza nawet na czynsz.
Pracował dorywczo od czasu do czasu. Nie byli w stanie opłacić czynszu i moja córka poprosiła mnie, abym przyjęła ich do siebie na jakiś czas. Zgodziłam się, chociaż nie chciałam widzieć zięcia w swoim domu.
Nie mieszkaliśmy razem zbyt długo, zaledwie trzy miesiące. Zięć dostał pracę, a córka już urodziła. Nie było mowy o tym, żeby znowu wynajmować mieszkanie. Nie mieli pieniędzy, chociaż nie brałam od nich żadnych pieniędzy za artykuły spożywcze czy media. Ale nie mieli nawet pieniędzy dla siebie. Nie wiem, jaką pracę miał mój zięć, myślę, że po prostu wychodził z domu na cały dzień, żeby nikt mu nic nie mówił.
Nie mogłam dogadać się z zięciem. Był przyzwyczajony do tego, by nakładano mu jedzenie, prasowano ubrania. Nigdy nie zmywał naczyń ani nie wrzucał brudne rzeczy do pralki. Zwracałam mu na to uwagę. Marudził, ale to robił, a potem skarżył się Kamili, że zmuszam go do wykonywania prac domowych, które należą do obowiązków kobiet.
Nie mogłam już dłużej słuchać jego argumentów, że jest mężczyzną, nie powinien zmywać naczyń, od tego ma żonę.
- Nie jesteś prawdziwym mężczyzną. Mężczyzna utrzymuje rodzinę, dba o żonę i dzieci, a ty jesteś nierobem! Nie potrafisz nawet pozmywać naczyń po sobie! Twoja żona cały dzień jest sama z dzieckiem, gotuje Tobie jedzenie. Nawiasem mówiąc, z produktów, które właśnie ja kupuję, a ty, prawdziwy mężczyzno, nigdy nie przyniosłeś do domu nawet kartonu mleka.
Miał szeroko otwarte oczy, nie wiedział co ma mi powiedzieć. Co ma powiedzieć, jeśli we wszystkim mam rację? Powiedział w końcu, że nie zostanie w tym domu ani minuty dłużej i nie będzie tolerował takiego zachowana. Cóż, nie ma sprawy!
Wyszedł, trzasnął drzwiami, a córka płacze, dlaczego zraniłam jej męża, przecież to dobry człowiek. Pewnie, jest dobry gdy śpi. Powiedziałam córce, że jest głupia, że trzyma się go i rujnuje sobie życie. Pokłóciła się ze mną, zabrała dziecko i wyszła.
Nie odzywała się przez dwa dni, a potem przyjechała po swoje rzeczy. Ona i jej mąż zamieszkali znowu w akademiku. Postanowiłam nie wtrącać się, niech sama sobie radzi, skoro nie chce słuchać mądrych rad.
Przez miesiąc prawie nie miałyśmy ze sobą kontaktu, potem zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła mnie odwiedzać, przyprowadzając ze sobą wnuczkę. Nie chciałam słyszeć nic o zięciu, więc unikałyśmy z Kamilą tego tematu. Wiedziałam jednak, że nadal mieszkają z jego rodzicami, którzy nie byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy.
Dwa tygodnie temu przyszła do mnie córka, żeby ze mną porozmawiać. Długo się wahała, a potem poprosiła, żebym pozwoliła im przeprowadzić się do mnie. Okazało się, że teściowa niedługo będzie rodzić, w pokoju nie ma wolnego miejsca. Więc Kamila z mężem i dzieckiem muszą się przeprowadzić. Nadal nie mają pieniędzy na wynajęcie sobie mieszkania.
Powiedziałam, że chętnie przyjmę córkę i wnuczkę, ale nie wpuszczę zięcia do domu. Jest dorosłym mężczyzną, niech sobie mieszka gdzie indziej, ale do mojego mieszkania nie wejdzie. Moja córka płacze - mówi, że nie przeprowadzi się bez niego, to byłaby zdrada. Ale ja nie zmienię zdania - nie chcę widzieć zięcia w moim mieszkaniu.
Kamila poprosiła, żebym jeszcze raz się zastanowiła, ale nie ma się nad czym zastanawiać - decyzja została już podjęta. Moje drzwi są zawsze otwarte dla niej i mojej wnuczki. Ale tylko dla nich.
Główne zdjęcie: youtube