Mąż nauczył ją robić makijaż, kołysać biodrami, czytać klasykę i zachowywać się w społeczeństwie. Ich miłość oburzyła wszystkich we Włoszech, ale pozwolili sobie na szczęście. Dziś Sophia Loren kończy 87 lat.
Sophia Loren powiedziała: „Kiedy się poznaliśmy, potrzebowałam osoby, która nie tylko zaopiekuje się mną, ale także pomoże mi znaleźć sens życia. Spotkanie z Carlo było cudem.”
Jej prawdziwe imię to Sophia Scicolone, dorastała w małej wiosce w południowych Włoszech, gdzie mieszkali głównie rybacy. Sofia przez całe dzieciństwo była wysoka, chuda i z dużym nosem, w szkole była obrażana, mówiono o niej „wykałaczka”. To było obraźliwe i ogólnie trudne: matka wychowywała ją sama, ojciec tylko czasami pomagał pieniędzmi. Ale w wieku 14 lat Sophie rozkwitła, stała się ładniejsza i wygrała lokalny konkurs piękności w kategorii „Księżniczka morza”. Nagrodą było - kilka rolek tapety, bilet do Rzymu i zaproszenie do studia filmowego.
Oczywiście Sophie marzyła o tym, by grać w filmach. Jej matka powiedziała jej: „Jeśli dziewczyna jest piękna, ale biedna, jest dla niej tylko jeden sposób - zamienić piękno w pieniądze”.
W wieku 18 lat Sophia zagrała w filmach opartych o komiksy i marzyła o rozpoczęciu prawdziwej kariery filmowej. Aż pewnego dnia zobaczył ją producent filmowy Carlo Ponti (to on pokazał światu Ginie Lollobrigida) i zaprosił na próby.
Pigmalion
Ponti powiedział Sophii, że jest bardzo dobra i zostanie gwiazdą filmową; tylko schudnąć oczywiście trzeba, zwłaszcza w biodrach i nos zmienić. Sophii nie było przyjemnie po tym co usłyszała: lubiła siebie i to wystarczyło. Powiedziała, że nie, niczego w sobie nie zmieni.
Po tych słowach Ponti zaczął ją szanować: był przyzwyczajony do tego, że dziewczyny są gotowe na wszystko, aby stać się sławne. I nie mógł zrezygnować z pomysłu zrobienia gwiazdy z Sophii. Czuł się jak jubiler, który zdobył rzadki, ale surowy diament.
Ponti interesował się kinem: był człowiekiem całkowicie utalentowanym, doktorem prawa, sybarytą, mądrym mężczyzną, znakomicie obeznanym ze sztuką i literaturą. Sophia stała się jego nowym i najbardziej ulubionym projektem.
Miesiącami pracował z Sophii: nauczył ją mówić bez akcentu, robić makijaż i czesać włosy, by nie wyglądała na zabawną prowincjonalną kobietę, zmuszał ją do czytania literatury klasycznej i słuchania muzyki klasycznej… Nauczył ją nawet pięknie chodzić: ustawił biurka z otwartymi szufladami w dwóch rzędach, a Sophie musiała je zamykać, przechodząc obok i kołysząc biodrami.
Wymyślił też pseudonim Sophia Loren i zawierał dla niej lukratywne kontrakty. Tak Włochy zobaczyły „Małżeństwo po włosku” i „Wczoraj, dziś, jutro”.
Pierścionek
Ponti szybko stał się potrzebny dla Sophie. Potrzebowała go, aby zawsze był z nią, dbał o nią, wyjaśniał niezrozumiałe, poprawiał to co robi źle. Chciała wyjść za niego za mąż, być z nim w smutku i radości.
Oczywiście wszystko rozumiała. I różnicę wieku (22 lata), różnicę statusu (jest doktorem prawa, producentem, a ona?), a nawet różnicę wzrostu (był o 15 centymetrów niższy od niej). A co najważniejsze, był żonaty, do tego on i Giuliana Fiastri mają dwóch synów… Ale kiedy Ponti przysłał jej pudełko z pięknym pierścionkiem, Sophie była nieskończenie szczęśliwa!
„Wszystkie moje myśli i uczucia były wypełnione tą osobą. Pamiętałam, że był żonaty, że miał dzieci… Jednak w moim wieku trudno było powstrzymać namiętność i być wyrachowaną. Kochałam go i dał mi pierścionek. Jednocześnie nawet mnie nie pocałował, nie powiedział: „Kocham cię i chcę cię poślubić”. Nic takiego się nie wydarzyło. Ale wciąż miałam od niego pierścionek. Wróciłam do charakteryzatorni i rozpłakałam się.”
Oburzone Włochy
Ponti, będąc katolikiem, nie mógł uzyskać pozwolenia od Watykanu na rozwód ze swoją pierwszą żoną, wtedy on i Sophie wyjechali do Meksyku. Tam Ponti sformalizował rozwód i poślubił Sophie. Para uwierzyła, że w ich historii miłosnej nastąpił happy end. Byli szalenie szczęśliwi i cały czas się śmiali. Sophie przytulała swojego ukochanego Ponti'ego, a Ponti podnosił się, całował ją w nos i cieszył się, że na samym początku odmówiła cokolwiek w sobie zmieniać.
Włochy poczuły się urażone. Poprzez swoje meksykańskie małżeństwo Sophia Loren i Ponti po prostu splunęli na wartości rodzinne całego kraju! O ich skandalicznym zachowaniu dyskutowano w każdej kawiarni, na każdym bazarze.
- Bigamista! – mówiono o Ponti.
- Dziwka — mówiły matrony, gdy widziały na ekranie Sophie.
Doszło do tego, że Włosi postanowili zbojkotować ich filmy. Przez jakiś czas nie były pokazywane. Sophia Loren i Ponti wymyślili, jak wszystko naprawić: uzyskali obywatelstwo francuskie, a następnie Ponti mógł oficjalnie rozwieść się z Giuliana i poślubić Sophie.
Dzieci
Ponti był wreszcie szczęśliwy. Była z nim jego ukochana kobieta, a on uczynił z niej olśniewającą gwiazdę filmową o światowym formacie! Ale Sophie nie była szczęśliwa. Bardziej niż gwiazdą filmową, chciała zostać matką. Ale nic z tego nie wyszło, a po kilku poronieniach lekarze stwierdzili, że lepiej zrezygnować ze wszystkich prób. Sophia jednak ponownie zaszła w ciążę i prawie od początku ciąży trafiła do znakomitej szwajcarskiej kliniki i była pod okiem lekarzy.
Sophie zabroniła sobie oglądać telewizji, nie wyciągała zatyczek do uszu, aby przyszłego dziecka nie przestraszyły głośne dźwięki i nie odbierała telefonów. Lekarze nie dali jej nadziei, a nawet przygotowali się na zły wynik, ale Sophia urodziła Carlo Ponti Jr., a cztery lata później kolejnego syna, Eduardo. Starszy został dyrygentem, młodszy reżyserem.
Sophia Loren i Carlo Ponti mieszkali razem przez pół wieku – Ponti zaledwie kilka miesięcy nie doczekał się ich 50 rocznicy ślubu. Sophie zawsze mówiła, że bez męża nie osiągnęłaby tego wszystkiego. I że ta miłość została jej dana przez Boga.
Główne zdjęcie: goodhouse.ru