Po tym, jak mój ojciec dał mi mieszkanie w mieście, postanowiłam się przeprowadzić. Tata został na wsi, a ja miałam świetne mieszkanie z dwoma pokojami i nawet całkiem dobrym remontem. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale dla dziewczyny w moim wieku, która przeprowadziła się ze wsi, to był prawdziwy raj.

W końcu otworzyły się nowe perspektywy. Życie w mieście to przede wszystkim możliwość wyboru miejsca pracy. Do tego dochodzi infrastruktura, miejsca rekreacji, nowe znajomości i tak dalej. Jeśli zostaniesz na wsi przez co najmniej rok, przestaniesz na wszystko narzekać. Po miesiącu mieszkania w mieście zdecydowałam, że całkiem dobrym pomysłem będzie znalezienie współlokatorki. Wybór oczywiście padł na moją najlepszą przyjaciółkę.

Ona również mieszka na wsi, ale jest bardzo skromną dziewczyną. Jest niska, nosi okulary. Nie lubi przebywać w towarzystwie innych ludzi. Mimo to jesteśmy przyjaciółkami, znam Zofię od dzieciństwa.

Szybko uzgodniłyśmy, że zamieszka w mniejszym pokoju, ponieważ miała ze sobą bardzo mało rzeczy. Na początku nie musi nic płacić, a potem zobaczymy jak będzie wyglądała sytuacja. Jesteśmy przyzwyczajone do ciężkiej pracy, poradzimy sobie ze wszystkim, przecież jesteśmy lepsze od tych dziewczyn z miasta!

Szybko dostałam pracę jako kelnerka w pobliskiej restauracji. Na szczęście klientów było sporo, więc dostawałam napiwki. Po kilku miesiącach pracy pomyślałam, że będę mogła zacząć oszczędzać na samochód albo na coś innego. Co prawda nie miałam nawet prawa jazdy. To było po prostu niezwykłe mieć tyle pieniędzy i chciałam je mądrze wydać.

Zaproponowałam Zofii pracę w naszej restauracji. Odmówiła jednak ze względu na to, że nie lubi przebywać z dużą liczbą osób w jednym pomieszczeniu. Z drugiej strony, moja przyjaciółka również nie marnowała czasu. Jeździła na rozmowy kwalifikacyjne, szukając tego, co mogłoby się jej spodobać. Niestety, nawet poruszanie się po mieście kosztowało i wkrótce zabrakło jej pieniędzy.

Postanowiłam pożyczyć jej trochę pieniędzy. Z czasem zrozumiałam, że nie podoba mi się jej charakter. Wyrosłam na niezależną osobę, być może to z powodu wychowania? W każdym razie Zofia zaczynała mnie trochę męczyć.

W końcu znalazła pracę, która jej odpowiadała. Została recepcjonistką w salonie piękności. Tak naprawdę jej praca polegała na witaniu gości, uśmiechaniu się i zamykaniu salonu. Taka praca była odpowiednio opłacana. Specjalistki od brwi, rzęs i paznokci dostawały znacznie więcej pieniędzy. Tymczasem Zofia zostawała w pracy dłużej od innych.

Powiedziałam jej, żeby zapisała się na kurs, wtedy również może zostać specjalistką od brwi. To dobry zawód. Ale ona wciąż odmawiała, mówiąc, że ma dwie lewe ręce i rzadko kiedy robi sobie makijaż. Ale w domu moja przyjaciółka zachowywała się tak, jakby przepracowała dwie zmiany podrząd: po prostu leżała na kanapie i wpatrywała się w telefon. Nie pomagała mi w domu. Sprzątałam całe mieszkanie sama, z wyjątkiem jej pokoju.

Niedawno zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Wynajmuje mieszkanie, mieszka sam. Jako że często zostawałam u niego, Zofia zeszła na dalszy plan. Ale kilka dni temu zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń, niestety, rozpada się. Mam dość jej marudzenia i lenistwa. Nie potrafię się z nią dogadać. Po prostu nie chce mnie słuchać.

Pomyślałam więc, że prędzej czy później zamieszkamy razem z Janem. Pozostaje jeszcze kwestia tego, gdzie będziemy mieszkać. Zdecydowanie lepiej będzie, jeśli wprowadzi się do mnie, by nie płacić komuś za wynajem mieszkania.

Jednak zdaję sobie sprawę, że nie będziemy mogli mieszkać we trójkę, gdyż nie znajdziemy wspólnego języka. Dlatego będę musiała poprosić Zofię, by przeprowadziła się. Właśnie tego najbardziej się boje.

Niezależnie od tego, jaka jest Zofia, jest zwykłą dziewczyną ze wsi. Taką samą jak ja. I to ja namówiłam ją do przeprowadzki, pokazałam, że można żyć zupełnie inaczej, gdy nikt ci nie rozkazuje. Czy teraz ma wrócić z powrotem? Przecież cieszy się życiem z dala od rodziców. Oczywiście na swój sposób, ale mimo wszystko.

To będzie zbyt okrutne. Jednak nie ma innego wyjścia. Muszę dokonać wyboru między nią a moim związkiem. Jak na razie nie wiem, co zrobić, choć każdego dnia moja decyzja ciągle się zmienia. Jak na razie po prostu czekam i obserwuję, co się wydarzy. Myślę, że powinnam była sama mieszkać w tym mieszkaniu i nie zapraszać nikogo do siebie. Nie polegasz na nikim i zawsze czujesz się pewniej niż ktokolwiek inny.

Główne zdjęcie: story