Często kłóciłyśmy się z siostrą, gdy byłyśmy dziećmi. Jest cztery lata młodsza ode mnie, więc rodzice prawie zawsze byli po jej stronie. Zwłaszcza mama.

W szkole było trochę łatwiej: nie było tam rodziców, a inne dzieci mnie rozumiały i zawsze krytykowały Julię za jej arogancję i zarozumiałość. Nie było dnia, żeby nie szydziła z mojego wyglądu albo nie robiła z siebie gwiazdy.

Mój ojciec zawsze mówił, że jestem bardzo piękna. Ale moja mama i siostra tylko pokpiwały za moimi plecami. Więc kiedy ojciec odszedł, można sobie wyobrazić, jak mnie traktowano.

Potem, gdy Julia dorosła, szybko zyskała wielu adoratorów. Mieszkałyśmy na wsi, która już teraz jest częścią miasta. Ale wtedy, proszę mi wierzyć, nie było żadnej infrastruktury i nawet ludzie zachowywali się jak wieśniacy.

Tak więc moja siostra wyszła za mąż w wieku 18 lat i przeprowadziła się do męża. W sumie bardzo się cieszyłam z tego powodu.

Jeśli chodzi o mnie, to nie miałam żadnych adoratorów. Zaakceptowałam swój wygląd i nie rozpaczałam, że nikomu się nie podobam.

Marzyłam, żeby wyprowadzić się od mamy i spróbować szczęścia gdzieś indziej. Może w innym mieście. Jeśli mi się poszczęści, to nawet w innym kraju. Ale te marzenia się nie spełniły.

Moja mama, która przez całe moje dzieciństwo bardziej uwielbiała moją młodszą siostrę, nagle poczuła się bardzo źle. Powiedziała, że muszę być przy niej w tym trudnym czasie.

W końcu jestem jej córką. Natomiast ona ze swojej strony zobowiązuje się zostawić dom tylko i wyłącznie mnie. W końcu Julia ma bardzo udane małżeństwo, bogatego męża, a ten dom nie jest jej w zasadzie potrzebny.

Nie było innego wyjścia, więc musiałam się z tym pogodzić. Znalazłam pracę niedaleko domu, wieczorami gotowałam dla naszej dwójki i słuchałam narzekań matki na jej życie i zdrowie.

Myślałam, że za rok lub dwa wyjadę, a w międzyczasie zorientuję się, jakie są inne możliwości. Jednak życie miało inne plany.

Nie wyjechałam nigdzie ani po pięciu, ani po dziesięciu latach. Zostałam z matką, która się czuła raz lepiej, raz gorzej. Dostawała emeryturę i świadczenie, a ja byłam dziewczyną na posyłki. Moje życie osobiste też się nie układało.

Podczas gdy moja siostra zachodziła w kolejną ciążę, ja zrywałam z partnerem i wdawałam się w kolejny niezobowiązujący romans. Moi siostrzeńcy mówili do mnie „stara panna”. Ciekawe, kto ich tego nauczył?

Teraz, gdy mam 43 lata i zapłaciłam za pogrzeb mojej matki, siostra znów dała o sobie znać. Jej najstarsza córka wychodzi za mąż, podobnie jak Julia, w wieku 18 lat. Ale nie mają gdzie mieszkać ze swoim narzeczonym.

To dziwne, gdyż mąż Julii zawsze był bardzo bogatym człowiekiem. Tak czy inaczej, Julia chce, by zamieszkali ze mną, gdyż mieszkam teraz w mieście, i to w stosunkowo ładnym domu.

Tymczasem w testamencie mamy nie było żadnej wzmianki o tym, że jej dom będzie w całości należał do mnie. Zatem Julia ma pełne prawo domagać się swojej połowy domu. Jeśli chodzi o mnie, to straciłam mnóstwo czasu.

Chciałabym też powiedzieć, że niedawno poznałam mężczyznę, wdowca. Oświadczył mi się, w sumie nie mam nic przeciwko temu, bym za niego wyjść za mąż. Ale nie mogłabym z nim mieszkać z powodu tego, że mieszka ze swoim ojcem, który jest poważnie chory.

Nie chcę znowu opiekować się chorą osobą. Tak naprawdę moglibyśmy mieszkać u mnie, tylko we dwoje, gdyby nie to, że moja młodsza siostra ciągle uprzykrza mi życie.

Opowiedziałam Piotrkowi o moich relacjach z siostrą, a on powiedział, że postara się pomóc rozwiązać mój problem z nieruchomością. Być może, jeśli wszystko się uda, w końcu będę mogła zacząć żyć tak, jak zawsze chciałam.

Nie mam złych nawyków i w ogóle nie czuje się na swój wiek. Kto wie, być może jeszcze zostanę matką? Wiem jednak, że będę kochać swoje dzieci tak samo i nie będę ich traktować jak niewolników. Możecie być tego pewni.

Główne zdjęcie: storytail