Witam wszystkich serdecznie. Mam na imię Patrycja i pracuję jako pielęgniarka w szpitalu. Niedawno trafiła do nas na leczenie starsza kobieta.

Drobna, energiczna i z dużym poczuciem humoru. Całe szczęście nie miała nic poważnego, ale musiała zostać na oddziale przez 2-3 tygodnie. Nie w domu, ale pod nadzorem lekarzy.

Przez pierwszy tydzień wszystko było w porządku. Starsza kobieta miło rozmawiała z innymi pacjentami, lekarzami i pielęgniarkami.

Uśmiechała się, cieszyła się życiem. Na oddziale można oglądać seriale, więc komentowała każdy odcinek: okazało się, że ma w domu Internet i aktywnie z niego korzysta. Niesamowite.

Ale w następnym tygodniu przyszła do niej córka i staruszka zrobiła się smutna. Oczy miała smutne, zaczęła częściej milczeć. 

Przestała komentować podczas oglądania serialu, leży na łóżku, z nikim nie rozmawia. Postanowiłam dowiedzieć się, co się stało.

Okazało się, że owszem, to była jej córka. Przyniosła tablet, trochę jedzenia, pieniądze i inne drobiazgi. Ale przyjechała tylko na godzinę.

Co najgorsze, nie ma zamiaru znowu przyjeżdżać. Do tego nic nie ugotowała dla matki. Zostawiła matkę samą.

Chyba się zgodzisz, że to nie napawa optymizmem. Jak można porzucić własną matkę?

Zwłaszcza, że jest w starszym wieku! Widziałam, w jakim była stanie, kiedy trafiła do szpitala. Zachowywała się zupełnie inaczej…

Następnego dnia jej córka znów przyszła do szpitala. Zobaczyłam ją wychodzącą z gabinetu lekarskiego. Czułam się trochę nieswojo, ale postanowiłam z nią porozmawiać.

O jej zachowaniu, o tym, że nie chciała przyjeżdżać do szpitala, żeby zobaczyć się z własną matką. Okazało się, że to wcale nie jest tak, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Renata, bo tak ma na imię córka starszej kobiety, opowiedziała mi następującą historię. Okazuje się, że ma dwójkę dzieci, a starsze ma zaledwie 3 lata. Nie może więc cały czas przychodzić do mamy.

Nauczyła mamę korzystać z Internetu i przyniosła tablet, aby rozmawiać przez Internet. Wieczorem nie ma mnie na oddziale, więc nie wiedziałam o tym, że codziennie rozmawiają przez wideo.

O jedzeniu. Renata niezbyt dobrze gotuje, więc kupiła trochę jedzenia w szpitalnej stołówce. Zostawiła całkiem sporo pieniędzy, aby mama mogła kupić wszystko, czego potrzebowała. Mówi, że nawet nauczyła ją, jak zamawiać jedzenie, ale w szpitalu jest wszystko, czego potrzebuje.

No i w końcu właśnie wyszła od lekarza, gdzie dowiedziała się o diagnozie mamy i o tym, że nic poważnego się nie dzieje. W sumie wszystko jest dobrze, trzeba tylko zabrać ją ze szpitala konkretnego dnia.

Kobieta westchnęła i powiedziała, że jej matka z wiekiem zaczęła przesadzać - zachowuje się tak, jakby grała w swoim ulubionym serialu. Wszyscy w domu o tym wiedzą, ale nieznajomi ciągle się na to nabierają. Przynajmniej nikt się nie nudzi.

Teraz traktuję wszystkich pacjentów z lekką nutą nieufności. Zachowałam się wobec tej kobiety tak, jakby była moim wrogiem.

Jeśli chodzi o starszą kobietę, to już dawno została wypisana do domu - jest zdrowa i nic jej nie dolega.

Generalnie uważam, że większość naszych pacjentów przypomina małe dzieci i chciałabym zacytować pewnego lekarza, który w serialu ma problemy z nogą: „Wszyscy kłamią”.