Jakie zawody wykonują wasi ojcowie? Budowniczy, lekarz, nauczyciel? Mój biologiczny ojciec przez całe życie był marynarzem. Podróżował, poznawał ludzi, obserwował. Przynajmniej taką miałam nadzieję, gdy byłam dzieckiem. W końcu nie mieszkaliśmy razem: ojciec zostawił nas, gdy miałam pięć lat.
Mama zawsze mówiła, że ojciec podążał za marzeniem. Nie byli więc sobie przeznaczeni. Wkrótce w naszym życiu pojawił się Wiktor. Drobny, spokojny mężczyzna, w marynarce i kapeluszu. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Łysina, okulary i stara walizka. Jakim cudem matka w ogóle go polubiła?
Myślałam, że ten dziwny człowiek wkrótce zniknie z naszego życia. Ale zamiast tego okazał się wspaniałym mężem dla mojej matki i cudownym ojcem dla mnie. Wiktor nigdy nie podnosił na nas głosu. Zawsze mało mówił, ale częściej to on podsuwał nam właściwy pomysł na rozwiązanie problemu.
Kiedy poznałam chłopaka, mama nie była zadowolona z tego powodu i powiedziała, żebym „nie wpadła na żaden głupi pomysł”. Mieszkaliśmy we trójkę w dwupokojowym mieszkaniu mamy i bała się, że przyprowadzę do domu jeszcze chłopaka. Ale mój ojczym znalazł sposób, by spotkać się ze mną na ulicy, zaprosił mnie wtedy do jakiejś kawiarni i dał mi kilka rad, gdy piliśmy herbatę. To była najprawdopodobniej najlepsza rozmowa, jaką ojciec mógł odbyć ze swoją córką.
Idealny mężczyzna
To właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, jakie mama miała szczęście, że poznała takiego mężczyznę. Poświęcał nam, mnie i mamie, cały swój wolny czas. Oddawał nam prawie że całą swoją wypłatę. Dla siebie zostawiał tylko paliwo i może na coś słodkiego. Często kupował ciastka, ale zawsze dzielił się nimi z nami.
Zawsze pomagał w domu. Naprawiał półki, potrafił pomalować ściany czy naprawić sprzęt AGD - wszystko to spoczywało na jego barkach i było robione niemal od razu, gdy tylko było to możliwe. Wiem, że kobiety często kłócą się z mężami o takie rzeczy, teraz sama jestem w takiej sytuacji. Ale moja mama miała szczęście. Wiktor potrafił stworzyć coś nowego, mając jedynie taśmę klejącą, dwie deski i baterię.
Miał jedną wadę: był bardzo spokojnym człowiekiem. Moja mama lubi, gdy ciągle coś się dzieje, jak w latynoskiej telenoweli. Spokojne życie jest dla niej zbyt nudne i męczące. Tyle że nie jest już taka młoda jak kiedyś. Wydawałoby się, że najwyższy czas się zmienić.
Biologiczny ojciec
Jestem teraz matką nastoletniego syna. Do niedawna myślałam, że moim jedynym problemem będzie znalezienie pieniędzy na studia dla mojego dziecka. Ale nie, nawet będąc już mężatką, mieszkając osobno od rodziców, musiałam przenieść się w przeszłość. Nieprzyjemny, stary człowiek z brodą. Z piskliwym głosem oraz dziwnym spojrzeniem - wyglądał na osobę, która jest hipokrytą.
Tak, dokładnie taki był mój tata. To znaczy, mój biologiczny ojciec. Po tylu latach postanowił wrócić. Okazało się, że naprawdę był marynarzem, a przynajmniej zdecydowanie związanym z morzem. Stary, siwy mężczyzna z brodą, bez wąsów, o surowym spojrzeniu. Po co ten człowiek postanowił wrócić? Dlaczego był przekonany, że ktokolwiek chciałby go wpuścić do naszego domu i życia?
Ale trzeba było widzieć spojrzenie mojej mamy w tamtej chwili. Patrzyła na tego potwora jak młoda uczennica na dwudziestoletniego sportowca. Myślałam, że ludzie w jej wieku się nie zakochują. Ale najwyraźniej jest inaczej. Owszem, zakochują się.
Mama powiedziała, że wrócił mój prawdziwy tata. Właśnie, prawdziwy. Tyle że moim tatą jest Wiktor. Ale mama zdecydowała inaczej. Razem z tym brodatym potworem wyrzucili mojego tatę z mieszkania. Dali mu trochę pieniędzy na hostel i to wszystko - radź sobie sam. Na szczęście ojczym wciąż miał pracę. Teraz miałam lepiej poznać prawdziwego ojca i mu wybaczyć. Zapomnieć o najlepszym ojczymie na świecie.
Cieszę się, że do tej sytuacji doszło teraz, kiedy mam męża, pracę i jestem w stanie odwdzięczyć się za okazaną dobroć. Oczywiście odnalazłam Wiktora. Wydawał się być w tej samej marynarce, w jakiej go poznałam. Tylko zmarszczek przybyło, do tego wydawał się jeszcze smutniejszy.
Teraz mieszka w naszym mieszkaniu. W trzecim pokoju, który wcześniej stał pusty. Zdaję sobie sprawę, że to tymczasowe rozwiązanie, dlatego nadal szukam sposobu by rozwiązać daną sytuację. Decyzja należy teraz do mojej mamy. Przedwczoraj rozmawiałam z nią na osobności, bez tego nieprzyjemnego faceta. Odbyłyśmy trudną rozmowę.
Ukochany ojczym
Powiedziałam wprost. Jeśli tak bardzo chce być z moim biologicznym ojcem, może się do niego wprowadzić i z nim zamieszkać. Nie obchodzi mnie, czy wynajmą razem mieszkanie, czy zamieszkają na wysypisku śmieci. Wiktor ma ponownie wprowadzić się do tego mieszkania. To nie podlega dyskusji. W pełni na to zasługuje. W przeciwnym razie wezmę go do siebie. Mój mąż i syn nie mają nic przeciwko temu.
Ale wtedy przestanę komunikować się nie tylko z biologicznym ojcem, ale także z matką. Dotyczy to też komunikacji w przyszłości. Bez względu na to, co się stanie. Należy pamiętać, że jestem jedynym dzieckiem w rodzinie. Dlatego mama powinna przemyśleć swoją decyzję. Co jest dla niej ważniejsze: jej własna córka czy ten facet. Ma trochę czasu, aż podejmie ostateczną decyzję.
Chodzi o to, że nie mogę postąpić w ten sposób wobec Wiktora. Nazywam go po imieniu wyłącznie z przyzwyczajenia. Tak naprawdę uważam go za prawdziwego ojca. Nawet jeśli jest tylko moim ukochanym ojczymem. Jeśli moja matka jest taką osobą, która może, bez względu na wszystko, zachować się w tak okropny sposób, to nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Nie wiem, komu mam dziękować za takie wychowanie. Ale myślę, że postępuję słusznie, a to, co stanie się później, będzie na sumieniu mojej matki. Albo jakkolwiek będę musiała do niej się zwracać w razie potrzeby. Zobaczymy jak wszystko się potoczy.
Główne zdjęcie: planet