- Prosze, niech Pani weźmie szczeniaka... - nieśmiały chłopięcy głos sprawił, że Antonina wzdrygneła i obudziła się z własnych myśli.

12-latek trzymał w ramionach uroczego szczeniaka. Niepewny, a nawet nieco zdezorientowany podawał kobiecie psa, już z góry pewny odmowy.

- Dlaczego nie weźmiesz tego dla siebie? - zarówno chłopiec, jak i szczeniak nie podobali się Antoninie.

Byli jacyś odrażający. Takim chce się powiedzieć coś niegrzecznego, odpędzić ich, aby nie przeszkadzali swoim wyglądem, nie psuli otaczającego świata.

- Wziąłem... Tylko moi rodzice byli temu przeciwni, powiedzieli, że jak sam zacznę zarabiać, to nawet krokodyla mogę mieć. Kazali odnieść gdzie chces.... Ale on jest zupełnie mały.

Kobieta wcale nie była wzruszona słowami chłopca, ani pięknym szczeniakiem, rzuciła na pożegnanie:

- Trzeba słuchać rodziców, - i ruszyła w stronę swojego domu.

Tylko jej nogi z jakiegoś powodu przestały ją słuchać, w uszach był hałas i Antonina nagle przeniosła się w przeszłość, zamieniła się w małą dziewczynkę, trochę młodszą od tego małego chłopca.

Kiedyś i ona szła ulicą ze szczeniakiem, oferując psa przechodniom, bo tata był wtedy kategoryczny – masz tróję z matematyki, więc nie zasługujesz na psa. A szczeniak został zupełnie sam.

Przechodni odsuwali się na bok, ktoś ją pocieszał, ktoś nawet wepchnął jej drobe w dłoń, ale nikt nie wziął szczeniaka. Antonina położyła szczeniaka na kamiennej ścieżce i uciekła od niego, starając się nie oglądać się za siebie.

Ale mimo to rozejrzała się dookoła... Szczeniak stał nieruchomo i podążał za nią wzrokiem, o którym dziewczyna z całych sił stara się zapomnieć od ponad 30 lat...

Poprawiła trójkę, tylko tata odszedł. Zostawił jej matkę dla brunetki w pięknym futrze z norek – Antonina nigdy od tego czasu nie patrzyła na futra, nienawidziła ich właścicieli.

Kobieta zatrzymała się... Po prostu przeszyło ją spojrzenie z przeszłości. Nigdy więcej nie widziała tego szczeniaka. Co się z nim stało, Tonia nie miała pojęcia, ale wyraźnie wyobrażała sobie, jak by to było, gdyby ten chłopak za kilka godzin zostawił przyjaciela na ulicy i wrócił do swojego mieszkania.

Nieśmiało opuściła głowę i wróciła do dziecka.

- Wezmę. Jak on ma na imię?

Radosne oczy dziecka otworzyły się szeroko i zabłyszczały jaśniej niż tysiąc gwiazd.

- Szczeniak? To jest Deya, to jest dziewczynka... Naprawdę weźmie ją Pani? Tyle że z jakiegoś powodu nie lubi mleka, pije tylko wodę.

- Dobra, dzięki za ostrzeżenie.

Chłopak podał jej szczeniaka, było mu ciężko i jednocześnie radośnie się z nim rozstać. Potarł policzek o plecy szczeciaka i bez żalu podał go kobiecie.

Antonina ostrożnie wzięła szczeniaka z rąk chłopca. Leżał w jej dłoni przyjemnym i ciepłym ciężarem.

Palce zagłębiły się w puszyste futro, jeszcze nie takie jak u dorosłego psa. Tonia nie mogła się oprzeć i zbliżyła Deyę do swojej twarzy - niezapomniany zapach, zapach szczeniaka, który obudził najcieplejsze wspomnienia.

Tonia zaniosła Deyę do domu, nagle poczuła się bardzo lekko, rozejrzała się - chłopaka nie było, a ona uśmiechnęła się promiennie. Nie będzie miał tego spojrzenia z przeszłości, które dręczyło jej serce przez kilka długich dziesięcioleci.

Główne zdjęcie: leafclover.club