Pamiętaj: marzenia spełniają się w pewnym momencie. I ten moment nazywa się: wszystko w swoim czasie.

Kiedy kończysz trzydzieści pięć lat, wszyscy twoi przyjaciele i znajomi zaczynają cię delikatnie uspokajać, porównując do dobrego trunku - z wiekiem jakość i wartość się zwiększa. Tak, mają rację: im starsze, tym lepsze.

Ileż to problemów pojawia się w życiu, bo nie potrafisz czekać! Nie chodzi o cierpliwość - kobiety mają jej zazwyczaj za dużo (ich wyrozumiałość mogłaby być czasem mniejsza), ale o czekanie.

Nie denerwować się, gdy szef powie ci coś nieprzyjemnego. Nie odpowiadaj od razu, gdy zostaniesz obrażony w sklepie lub w komunikacji miejskiej. Nie dzwoń do mężczyzny, który nie wykazuje zainteresowania twoją osobą. Nie wracaj godzinę po kłótni, by pogodzić się z ukochaną osobą, która jest winna. Nie krzycz w odpowiedzi na to, gdy mąż bez ostrzeżenia zaczął na ciebie krzyczeć.

Jest wiele innych „nie”, bo kiedy jesteś młody, twoje emocje i hormony działają na najwyższych obrotach, a miłość do siebie jest znikoma.

Kiedy stajesz się dojrzałym człowiekiem, nawet ci, którzy wcześniej niezmiennie potrafili cię wkurzyć, zauważają: „Ale ty masz cierpliwość!”. I nie wiadomo, czy się cieszyć, czy smucić. Bo z jednej strony samokontrola na pewno nie jest oznaką młodości, a z drugiej strony czasem czujesz się na tyle świetnie, że potrafisz zapanować nad sobą, że samodyscyplina nie jest pustym słowem i potrafisz to zrobić.

Pewnie miałaś coś podobnego w życiu... Napisałaś jednego niezbyt miłego smsa, chcesz jeszcze napisać osiem kolejnych, żeby wszystko wyjaśnić. Pokłóciłaś się przez telefon z kimś bliskim i chcesz oddzwonić, by powiedzieć wszystko co myślisz i dzwonić tak długo, aż twój numer zostanie zablokowany. Chłopak nie otworzył drzwi, będziesz dzwoniła do drzwi, dopóki nie wezwą policji. Wysłałaś ostatni pożegnalny mail, potem trzy kolejne, a dwa dni później jeden, który pozwolił wam się porozumieć. Powiedziałaś wszystko co myślisz mamie, wyprowadziłaś się z domu, wróciłaś następnego wieczoru, bo zdałaś sobie sprawę, że wynajem mieszkania to wcale nie jest bajka. Postanowiłaś rozwieść się z mężem, grożąc mu tym, że złożysz pozew, a dzień później przyszłaś do niego prosić pieniądze na nowe buty. Trzasnęłaś drzwiami w gabinecie szefa, pół godziny później przyniosłaś wypowiedzenie, płakałaś przez całą noc, a rano zgodziłaś się na nadgodziny, do tego na innym stanowisku. W ten sposób zniszczyłaś wszystkie osiągnięcia z pierwszego kroku, straciłaś poczucie własnej wartości i okazałaś się osobą bardzo niezrównoważoną. Należałoby wtedy się zatrzymać...

Zatrzymać się, gdy w środku szaleje huragan, jest bardzo trudne. To jest niesamowite, taki rodzaj samokontroli. Ci, którzy w odpowiednim momencie potrafią po prostu powiedzieć sobie: „Stop!”, są jednoznacznie zdolni do wygrania każdego konfliktu. Możesz wybrać to, co ci pomoże: policz do dziesięciu lub do stu, pomnóż w myślach trzysta sześćdziesiąt pięć przez dwieście czterdzieści siedem, policz wszystkie otaczające cię czerwone obiekty. Albo rozwal sobie telefon, kiedy kusi cię, żeby zadzwonić. Albo idź się wypłakać do łazienki. Albo wyjdź na zewnątrz i przejdź się piętnaście razy wokół swojej okolicy. Albo zrób pięćdziesiąt pompek. Jest mnóstwo innych sposobów na to, by zadbać o swoje samopoczucie - czyli o szacunek do samego siebie.

Pewnego dnia w życiu nadejdzie czas, kiedy zdasz sobie sprawę, że to co twoje będzie należało do ciebie, a wraz z tym przyjdzie spokój ducha. Zaczynasz wyraźnie zdawać sobie sprawę, że najlepszym wyborem może nie być ten, który los rzuca Ci w danej chwili. Że jeśli masz ochotę się nad czymś popłakać, to zrób to od razu, ale wszystkie wiadomości i smsy wysyłaj rano. Po trzydziestu pięciu będzie trzydzieści sześć i trzydzieści siedem lat... Poza tym życie będzie się toczyć dalej: spotkasz godnego siebie mężczyznę, będziesz miała dzieci, a praca będzie ci odpowiadała. O czym tu mówić w wieku dwudziestu pięciu lat, po co się śpieszyć?

Wydaje się, że umiejętność czekania to niemal główny sekret szczęścia. Nie chwytać się pierwszej lepszej okazji, która się pojawi, ale wziąć tę, o której się marzyło, nie wybuchać z tego, co przyjdzie do głowy i później żałować, ale powiedzieć to trafnie, subtelnie i w sedno - i czerpać prawdziwą przyjemność z tego, że udało się wytrzymać i trafić w punkt. Bo właściwe rozwiązanie to danie, które najlepiej podawać na zimno.

Możesz sprzeciwić się: „Co z inteligencją emocjonalną, jeśli tłumić swoje emocje?”. Nie tłumić ich, ale być ich świadomym i odpowiednio nimi zarządzać, aby zmienić swoje myślenie. Rzadko kiedy decyzje podejmowane pod wpływem emocji są skuteczne. Inteligencja emocjonalna to zdecydowanie nie jest histeria.

I, co najważniejsze, twoje opanowanie powoduje powstanie szacunku do ciebie. To coś, czego chyba powinno się w życiu nauczyć.

Główne zdjęcie: fit4brain.com