Dominika zawsze była silna i mądra. Uprawiała sport. Regularnie wygrywała zawody. Cała szkoła była z niej dumna. Jakimś cudem wciąż udawało jej się dostawać dobre oceny. Chociaż sportowcy zwykle mają z tym problemy.

Czasami dzieci odnoszące sukcesy dorastają i nagle się zmieniają. Jednak Dominika się nie zmieniła. Zajęła się biznesem w naszym małym miasteczku. Wszystko dobrze się układało.

Potem wyszła za mąż z miłości i urodziła syna. Został dom do zbudowania (ale zamiast niego kupiła mieszkanie) i drzewo do posadzenia (a zamiast drzewa była działka). Nagle się zmieniła kiedy skończyła 28 lat.

Mówią, że to jest niemożliwe, ludzie się nie zmieniają tak szybko. Ale cały czas utrzymywałyśmy z nią kontakt. Wiem, że wszystko wydarzyło się bez wyraźnego powodu: po prostu z dnia na dzień straciła zainteresowanie wszystkim. Nawiasem mówiąc, prowadziła zdrowy tryb życia. Jeśli pozwalała sobie na alkohol, to tylko w weekendy.

Na początku myślałam, że to minie. Była po prostu zmęczona byciem świetną uczennicą i to minie. Ale minęło ponad dziesięć lat. W biznesie pojawiły się kłopoty. Skończyły się wszystkie oszczędności. Sprzedała nawet swoją część mieszkania. Przeprowadziła się do stolicy, pracuje jako menedżer i dostaje bardzo małą pensję, mieszka w hostelu.

Rozwiodła się z mężem. Zostawiła mu syna. Trzeba przyznać, że jej mąż nie nastawia dziecka przeciwko niej ani nie żąda alimentów. Syn ją kocha. Dzwoni, żeby z nią porozmawiać, lecz ona rzadko odbiera. Wydaje się, że ona też go kocha. Ale nie chce, by widział ją „w takim stanie”.

Problem polega również na tym, że Dominika teraz pije. Zmieniła kilka miejsc pracy.

Ze swoją mamą nie utrzymuje kontaktu. Jej matka najbardziej się boi, że Dominika wróci do rodzinnego miasta, gdzie wszyscy pamiętają ją jako osobę odnoszącą sukcesy, szczęśliwą itd. Oczywiście matka ją kocha, pomaga byłemu mężowi w wychowaniu syna. Chętnie pomogłaby jej również w drobnych sprawach. Ale oczywiście pouczałaby swoją córkę. Nie wiem dokładnie o co chodzi z jej byłym mężem, ale Dominika nie chce z nim się pogodzić. Nie chce mi powiedzieć dlaczego.

Rok czy dwa lata temu Dominika przynajmniej czasami mówiła, że chce kupić ogromne mieszkanie w stolicy i udowodnić innym. Ale było oczywiste, że ona to sobie tylko wmawia. Teraz przestała o tym mówić. Mówi tylko, że ma uczucie pustki i jest zmęczona.

***

Prawdopodobnie każdy z nas kiedykolwiek czuł się zazdrosny o sukcesy innych ludzi. Na przykład, jak oni to robią - z taką łatwością, niemal bez wysiłku. Wygrywają, idą do przodu.

Sukces innych ludzi wywołuje ogromną zazdrość, ponieważ każdy widzi w tym jasna stronę. Uznanie, sławę, pieniądze, sukces...

W rzeczywistości jest też ciemna strona. Rodzice i nauczyciele zawsze mówią „bądź najlepszy ze wszystkich albo wcale”. To właśnie to, a nie tylko ciężka praca, jest paliwem, dzięki któremu człowiek wzbija się na wyżyny.

Jest to bardzo okrutne. Mówią to ci, którzy nie osiągnęli sukcesu i marzą o tym, by zrobić to za pomocą dzieci. Czasami prowadzi to do zwycięstwa. Ale często prowadzi też do katastrofy. Osoba, której nie pozwala się być przynajmniej czasami słabą, zwyczajną, ukrywa się przed wszystkimi, nie przyjmuje pomocy. Przeciętność nie odpowiada.

Efekt zaklęcia można złamać. Ale żeby to zrobić, trzeba najpierw znaleźć. Spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Akceptując siebie. Być osobą, która nie powie „bądź najlepsza”, lecz po prostu powie „bądź”.

Ktoś musi to powiedzieć. Nawet jeśli tym kimś jesteś właśnie Ty.

Główne zdjęcie: youtube