Nasz dziadek ma siedemdziesiąt lat. Jest głową rodziny. Pod wieloma względami okazujemy mu szacunek i zawsze go słuchamy. A raczej tak było do niedawna. Dziadek i babcia mieszkali razem przez ponad czterdzieści lat. Wychowali dwoje dzieci, czyli naszych rodziców, troje wnuków i troje prawnuków. Jesteśmy dużą rodziną! Ile razem przeszliśmy!

Dziadek i babcia zawsze byli wsparciem dla nas wszystkich. Mieli duży dom i gospodarstwo, lubili to robić – jedynie nie wiedzieliśmy skąd brali na to siłę? Nasza rodzina była bardzo zżyta, razem obchodziliśmy najważniejsze święta, jeździliśmy nawet nad morze. Muszę powiedzieć, że tak bardzo kochaliśmy dziadka i babcię, że załatwialiśmy im wyjazdy do najlepszych sanatoriów, zawsze nad morzem.

Dzieliliśmy się wydatkami, robiliśmy wszystko, by uszczęśliwić babcię i dziadka. Nasi staruszkowie zawsze nam pomagali, przekazywali jedzenie, a nawet pomogli wziąć kredyt hipoteczny.

Od śmierci babci minęły już trzy lata... mamy wrażenie, że dziadek bardzo się zmienił. Z powodu jednej osoby. Dziadek został sam i rzucił się w wir codziennych obowiązków związanych z utrzymaniem domu i działki.

Oczywiście sam nie dawał rady, więc zaczęła mu pomagać sąsiadka. Zaczęła od tego, że przynosiła mu gotowe jedzenie: on sam nie potrafił zbyt dobrze gotować. Nalegaliśmy, aby dziadek rzucił wszystko i zamieszkał z nami. Dlaczego miałby chcieć zostać sam? Ale on stanowczo odmówił.

Powiedział, że nie może sprzedać dom i wyjechać. Urodził się tam, to jego ziemia. Do tego jest gospodarstwo. Powiedział, żebyśmy się nie martwili, że poradzi sobie! Basia mu pomoże. Basia rzeczywiście mu pomogła.

Rok po śmierci babci przeprowadziła się do domu dziadka i zaczęła z nim mieszkać. Wtedy nawet cieszyliśmy się z tego, ponieważ był jeszcze dość krzepkim mężczyzną i nie wypadało, żeby był smutny. W końcu zaczął się cieszyć życiem, poczuł się trochę lepiej. Staraliśmy się go odwiedzać.

Należy przyznać, że sąsiadka Basia była dość specyficzną osobą - zauważyliśmy to od razu, ale nie zwróciliśmy na to większej uwagi. Potrafiła dobrze ukrywać to, jaką tak naprawdę jest osobą. W pewnym momencie postanowili się pobrać. Oczywiście nie sądziliśmy, że do tego dojdzie, ale dziadek postawił nas przed faktem dokonanym. Nie mogliśmy temu zapobiec.

Co prawda, nie wszyscy zdecydowali się uczestniczyć w uroczystości. Mój ojciec, starszy syn, obraził się na dziadka, że tak szybko zapomniał o babci. Najwyraźniej wszystko od tego się zaczęło.

Ale, jak sądzimy, doszło do tego przez sąsiadkę Basię. Gdy tylko została żoną dziadka, nagle wszystko się zmieniło. Zaczęła dochodzić swoich praw i ustalać własne zasady. Teraz nie możemy przyjeżdżać bez ostrzeżenia, gdyż Basia musi być uprzedzona.

Wszystkie nasze spotkania na święta zostały odwołane: dziadek i Basia spędzają teraz czas z jej rodziną, a o nas jakby zapomniano. Nawet z wnukami i prawnukami dziadek przestał się komunikować.

Co więcej, cała biżuteria babci, która powinna była przejść do nas, trafiła do córek Basi. Nie możemy też normalnie porozmawiać z dziadkiem, gdyż Basia zawsze jest obok i kontroluje całą rozmowę, zmuszając go do włączania głośnika w telefonie.

Czasem, gdy Basi nie ma obok, dziadek nadal nie chce nawiązać z nami kontaktu. Staramy się mu wytłumaczyć, że nie chodzi nam o spadek, że nie chcemy odbierać mu domu (choć ostatnio zaczął tak myśleć), że ważne jest dla nas utrzymanie relacji.

W końcu jest naszym dziadkiem i jesteśmy jedną rodziną. Ale on tylko powtarza, że powinniśmy trzymać się z dala od jego rodziny”.

Główne zdjęcie: planet