Chyba wszyscy ogrodnicy wiedzą o zaletach popiołu. Ten naturalny nawóz organiczny powszechnie jest uważany za jeden z najbardziej skutecznych.
Dużym plusem popiołu jest to, że na jego przygotowanie nie trzeba poświęcać ani czasu ani tracić pieniędzy. Albowiem i tak musimy spalić gałęzie po odcięciu od drzew, a po ich spaleniu wystarczy wybrać popiół drzewny i umieścić do stodoły w celu przechowywania.
Podobnie jak wielu innych ogrodników przez długi czas obficie posypywałam moje rośliny okopowe popiołem. Dla wielu roślin oczywiście taki sposób dokarmiania okazał się dość skuteczny. Jednak nie dla wszystkich. W przypadku niektórych miałam klęskę urodzaju. Dlatego chcę szczerze podzielić z Wami moim przykrym doświadczeniem.
Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam jest to, że szczaw bardzo nie lubi popiołu. Niestety dowiedziałam się o tym zbyt późno. Przez popiół, jak się okazało, szczaw staje się bez smaku i bardzo powoli rośnie. Dlatego w przypadku tej rośliny lepiej jest znaleźć inny nawóz.
Natomiast stosować popiół, którym ucieszą się przez nas kochane pomidory i ogórki.
Kolejną rośliną, która nie lubi popiołu to rzodkiewka. Byłam bardzo smutna z powodu nieurodzaju rzodkiewki – jej korzenie osiągnęło minimalnych rozmiarów o lekko żółtawym zabarwieniu. Rzodkiewka nie była również idealna pod względem smaku, więc na pewno nie będę stosować popiół jako nawóz na rzodkiewkę w przyszłości!
Jednak największą moją klęską urodzaju okazały się arbuzy. Do momentu, gdy zdecydowałam się stosować popiół jako nawóz, nie miałam żadnych problemów z arbuzami – zawsze były smaczne i dość duże. Jednak po tym, jak wysypałam część popiołu, sytuacja natychmiast się zmieniła – niektóre arbuzy mieli objawy zepsucia, a niektóre po prostu popękały.
Mam nadzieję, że moje przykre doświadczenie w sposób praktyczny uchroni każdego z ogrodników przed tego rodzaju błędami. Warto pamiętać, że stosować popiół należy mądrze, aby nie zaszkodzić roślinom i w konsekwencji się nie smucić z powodu klęski urodzaju.
Główne zdjęcie: google.com
