Od kilku lat porzeczki zaczęły zachwycać mnie swymi plonami, a wszystko dzięki odpowiedniej pielęgnacji i podejściu do uprawy tego krzewu. Przez długi czas byłam pewna, że ​​wystarczy troszczyć się o porzeczki tylko przed uzyskaniem owoców. W wyniku miałam skąpe plony i raczej małe jagody, ale kilka lat temu wszystko się zmieniło.

Kiedy nawet rasowa odmiana zakupiona w szkółce nie przyniosła oczekiwanego plonu, skończyła się moja cierpliwość. Kupując kolejną sadzonkę, postanowiłam dowiedzieć się więcej o regułach hodowli. Jeśli o pracy wiosenno-letniej nie zostało powiedziane nic fundamentalnego, to miałam okazję dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy związanych z pielęgnacją krzewów po owocowaniu.

Oto co robimy po owocowaniu

Przycinanie

Zwróćcie uwagę na to, że jest to przecinanie pielęgnacyjne, a nie zwykłe sezonowe. Wówczas musimy usunąć stare pędy, które oczywiście nie przyniosą żadnych korzyści, wszelkie gałęzie prowadzące do dodatkowego zagęszczenia w środku i trochę skrócić młode. Wycinamy również chore i uszkodzone pędy. Wycięte gałęzie można użyć na sadzonki lub znaleźć im wiele innych zastosowań.

O podlewaniu

Podlewanie także nie kończy się po zbiorach – woda jest niezbędna do tworzenia pąków. Daję od dwóch do czterech wiader wody pod każdy krzew, w zależności od odmiany i wieku rośliny.

Jakiego nawozu stosujemy

Z tą bardzo ważną kwestią mamy do czynienia bliżej końca sierpnia. Istnieje kilka rodzajów nawozów, które mogą dawać całkiem dobre wyniki.

Dobrze działa mieszanka z siarczanu potasu, superfosfatu (po jednej łyżce każdego) i szklanki popiołu drzewnego. Wystarczą dać trzy litry pod każdy krzak.

Zamiast nawozów mineralnych można rozpieszczać swoje krzewy materią organiczną. Dobrym rozwiązaniem mogą być ptasi lub krowi obornik. Wystarczy około kilograma krowiego obornika na sześć litrów wody, a ilość odchodów drobiu może być o połowę mniejsza.

Metoda ludowa

Osobiście wolę używać następującego nawozu, ponieważ jest on co najmniej bezpieczniejszy. Jesienią wyrzucam wiadro kompostu pod każdy krzak. Oczywiście wcześniej należy dobrze poluzować glebę. Pod koniec zabiegu obowiązkowe jest przykrycie gleby warstwą mulczu (ściółki).

W przypadku opcji numer dwa istnieje taki odpad jak skórki po ziemniakach. Najpierw myję je w lekkim roztworze nadmanganianu potasu, potem suszę, pozwalam wyschnąć na słońcu, a potem zakopuję pod krzewami porzeczki. Skórki będą się stopniowo rozkładać, dając krzewom mnóstwo cennych substancji odżywczych.

Wydaje się, że nie ma w tym nic szczególnie skomplikowanego, jednak w ciągu trzech lat takich zabiegów udało mi się uzyskać znacznie obfitsze plony, a nawet jagody stały się większe i smaczniejsze.

Główne zdjęcie: google.com