Legendarna scena z filmu „Słomiany wdowiec”, w której Marilyn Monroe próbuje złapać podwiewaną podmuchem powietrza z kanału wentylacyjnego sukienkę, jest znana nawet tym, którzy nigdy nie oglądali filmu. O co chodzi w tej scenie jest zrozumiałe dla wszystkich nowojorczyków. Chcemy opowiedzieć o unikalnym systemie komunikacji w „Big Apple”.
Jedna z największych metropolii świata znajduje się w pobliżu miejsca, w którym przecinają się dwa uskoki geologiczne.
Teoretycznie miasto może znaleźć się w epicentrum potężnych trzęsień ziemi o magnitudzie do 7 stopni. W drugiej połowie XIX wieku planiści uruchomili pierwszą linię metra. Nawiasem mówiąc, nowojorskie metro, łącznie z koleją jednoszynową, jest zdecydowanie najdłuższe na świecie. Geografia miasta nie pozwalała na pogłębianie metra w litej skale.
Tory biegną tuż przy powierzchni, znajduje się tam również dawna miejska sieć ciepłownicza. Mieszkańcy uważają to za swojego rodzaju zabytek. Ogrzewanie parowe zostało uruchomiono w 1882 roku. Para wodna dostarczana jest z centralnego punktu dystrybucji do wszystkich głównych budynków na Manhattanie. Sieć obejmuje obszar 170 kilometrów, czyli jest kilkakrotnie większa od największych podobnych systemów na świecie.
Para jest dostarczana również do użytku domowego. Korzystają z niej liczne pralnie chemiczne. Wyobraź sobie, że rocznie odparowuje się tu 13 miliardów litrów, co jest wielkością porównywalną z pojemnością 12 000 basenów sportowych! Stacja, w której wytwarzana jest para, zajmuje powierzchnię równą trzem boiskom piłkarskim.
Aby uniknąć gromadzenia się pary pod ziemią, jest ona uwalniana przez specjalne zawory naziemne. Można je zobaczyć w różnych częściach miasta, wyglądają jak jaskrawe biało-pomarańczowe stożki. Para wodna wydostaje się również z otworów wentylacyjnych umieszczonych wzdłuż torów pociągów metra. To właśnie na tym polegało zdjęcie z Marilyn Monroe. Stała na kracie, pod którą przejeżdżał pociąg. Ciepłe powietrze spowodowało, że biała suknia aktorki uniosła się do góry.
Co ciekawe, nowojorczycy zebrali się wtedy w zwartym tłumie oglądając tę scenę. Liczne oddziały policji pilnowały porządku na planie i studzili zapał najbardziej zagorzałych fanów hollywoodzkiej aktorki.
Przy okazji, ta scena nie jest jedyną w historii kina, reżyserzy często używają tego „efektu”.
Główne zdjęcie: lemurov.net