Mieszkamy razem z mężem, ale go nie kocham. Nie udało mi się zakochać. Wyszłam za mąż nawet się nie zastanawiając. Zrobiłam to tak po prostu. Myślałam, że za rok lub dwa znajdę kogoś, kogo potrafię pokochać, a wtedy się rozwiodę. Wtedy wydawało mi się, że mam dobry plan. Ale nigdy nie spotkałam nikogo, kto by mi się spodobał. W ten sposób minęło 27 lat.
Kochano mnie, pozwalałam na to i zachęcałam, ale ja nie kochałam. Odgrywałam rolę dobrej żony. Mój mąż jest bardzo miłym człowiekiem, przez co jeszcze bardziej go nie lubię. Ale co poradzisz, gdy masz dzieci i dobrobyt, gdy się o ciebie troszczą. Jak można z tego zrezygnować? Tak właśnie wygląda moje życie. Czasami naprawdę robi się to tak obrzydliwe, że jestem gotowa wziąć rozwód natychmiast. Wtedy myślę: „Dlaczego ja mu to robię?”. Przecież od dawna mieszkamy razem, nie mogę podejść i powiedzieć: „Wiesz, ale przez cały ten czas udawałam”. Nie mogę tego zrobić i jest mi go żal.
Teraz już w ogóle nie ma odwrotu, minęło 27 lat. Mój mąż jest szczęśliwy, wznosił toasty, tak się cieszył, że ma mnie za żonę. Im lepiej mnie traktuje, tym trudniej mi z nim mieszkać. Czasami nie chcę nic dla niego robić, nie chcę ani gotować, ani prać jego rzeczy. Wtedy mówię, że jestem chora i leżę w łóżku, natomiast on wszystko robi sam, karmi mnie, przynosi herbatę i mówi: „Odpoczywaj, kochanie, wszystko ogarnę”.
Zawsze myślałam, że wytrzymam z nim do końca życia. Jednak nie mogę. Mam takie obrzydzenie zarówno do siebie jak i do niego, że nie mogę już dłużej tego wytrzymać. Czy nie wystarczy tego, że ktoś Cię kocha? Najwyraźniej mnie tego nie wystarcza.
Główne zdjęcie: youtube