Dzika gęś porzuciła swoje pisklę. Ale młody rolnik zabrał pisklę do siebie i wychował jak swoje dziecko.

Brian znalazł gniazdo podczas spaceru. Samica gęsi kanadyjskiej siedziała na jajach - osiem jaj, osiem przyszłych piskląt. Ale następnym razem mężczyzna nie spotkał potomstwa piskląt. Gęś strzegła swojego jedynego dziecka, ale najwyraźniej nie zamierzała się nim opiekować ani go karmić. Malutkie nowonarodzone pisklę, wciąż pokryte śluzem i puchem. Pisklę siedziało pod rurą, prawie w ziemi – w ten sposób starało się ogrzać.

foto: goodhouse.ru

Był jedynym z potomstwa. Był wyraźnie przedwcześnie urodzony i najwyraźniej instynkt skłonił matkę do porzucenia pisklęcia. Ale Brian nie pozwolił mu umrzeć. Co prawda ​​kiedy próbował się zbliżyć, gęś ruszyła do ataku - wyciągnęła szyję i syknęła. Następnie mężczyzna wziął miotłę i rączką odepchnął wściekłego ptaka, a drugą ręką szybko podniósł maleństwo z ziemi.

foto: goodhouse.ru

Mężczyzna zabrał ptaka do domu: był tak słaby, że nie mógł nawet utrzymać szyi. Przygotował ciepłe posłanie dla ptaka, nakarmił go, pozwolił pływać w kuchennym zlewie, gdzie było niezbyt dużo wody. Za kilka dni pisklę poczuło się lepiej, zaczęło trzymać szyję i pewnie chodzić. Wtedy Brian domyślił się, że to dziewczyna. Nazwał ją Waddles - ze względu na zabawny, kaczkowaty chód i słabe łapy pisklęcia.

Kiedy Waddles była gotowa do przejścia na suchą karmę, mężczyzna nauczył ją dziobać: zanurzył palec w misce z ziarnem i włożył tam palec, naśladując ptaków jak trzeba dziobać. Mała gęś powtórzyła za Brianem i powoli zaczęła jeść zwykłe twarde jedzenie. Ptak strasznie przywiązał się do człowieka - nie opuszczał go i powtarzał wszystko, bez względu na to, co mężczyzna robił.

Ona myśli, że jestem jej mamą” - śmieje się Brian. „Wydaje się, że to się nazywa imprinting”.

Kiedy ptak trochę urósł, a żółty puch na jego skrzydłach zaczął ciemnieć, Brian zaczął zabierać Waddles ze sobą na spacery. Spacerowali w ogrodzie wraz z szpicem, gdzie gęś biegła obok psa. Jeszcze trochę i sięgnie głową do jego kłębu - a na razie ptak był wielkości małego kota. Nawiasem mówiąc, Waddles też dobrze dogadywała się z kotami - i nadal się dogaduje, chociaż jest już dorosłą gęsią.

foto: goodhouse.ru

Na spacerze Waddles zawsze biegła za swoją Mamą, czyli Brianem. Bez względu na to, jak szybko szedł, rozkładała swoje maleńkie, słabe skrzydła i biegła za nim tak szybko, jak potrafiła, niepokojąco kwakając, jakby bała się, że ją zostawi. Ale Brian nie zamierzał jej zostawić. Kiedy puch został zastąpiony prawdziwymi piórami, nadszedł czas, aby Waddles nauczyła się latać. Brian znowu nie zawiódł swoje „dziecko”.

Source: youtube.com

Nigdy wcześniej nie wychowywałem gęsi. Ale zrobiłem wszystko, co trzeba, żeby nauczyć ją, jak być gęsią.

Ta sama ścieżka ogrodowa, po której chodzili od wczesnego dzieciństwa z Waddles, została wyznaczona jako pas startowy. Brian biegł z przodu, lekko pochylił się i rozłożył szeroko ramiona. Gęś biegła za nim, śmiesznie rozkładając już dorosłe skrzydła i próbując powtórzyć lekcję za starszym towarzyszem. Zima minęła, śnieg się stopił, nadeszła wiosna - i gęś wystartowała!

foto: goodhouse.ru

Brian mówi, że stara się nie ograniczać swojego ucznia. Jeśli chce zostać dziką gęsią, znaleźć sobie parę i odlecieć - niech tak będzie. W międzyczasie ptak mieszka z nim na farmie, chodzi na spacery z domowymi kaczkami, przyjaźni się z kotami i nadal uwielbia Briana.

Główne zdjęcie: goodhouse.ru